sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 72♥♥


Spojrzałam na zegarek i zdziwiona stwierdziłam, że udało mi się pospać aż do 9. Mimo złego stanu po ostatnim spotkaniu z Harrym miałam dobry humor i wyglądałam na wypoczętą.
Odeszłam od lustra i skierowałam się w stronę kuchni. Niechlujny kucyk kołysał się z każdym krokiem. Lekko potknęłam się przez zbyt długie dresy, duża męska koszulka dodawała mi kilku kilogramów ale była też najwygodniejsza na świecie. Otworzyłam szafkę nad mikrofalówką i wyciągnęłam z niej kawę. Z lodówki wyciągnęłam świeże mleko, a zamrażarki kilka kostek lodu. Łyżeczkę kawy zalałam mlekiem, dodałam zimny przysmak i usiadłam na kanapie. Mrożona kawa to mój ulubiony sposób na rozpoczęcie dnia.
Dziewczyny jeszcze spały. Dzisiaj miałyśmy mieć swoje pierwsze zadanie sprawdzające w modelingu dlatego obiecałyśmy sobie, że śpimy do bólu. Żeby nie wyglądać jak zombie. Nie powiem, żeby mi to wyszło ale nie było tak źle jak można było się spodziewać.
 Kiedy wypiłam zimny napój skierowałam się do swojego pokoju. Chwyciłam sportowe ubrania i skierowałam się do łazienki. Weszłam pod szybki, gorący prysznic i zrobiłam lekki makijaż. Wysuszone włosy związałam w zadbanego kucyka i ubrałam przygotowane wcześniej ubrania. Postanowiłam pobiegać.
Na ladzie w kuchni zostawiłam dziewczynom karteczkę:

~ Wyszłam pobiegać, wrócę niedługo.
Nie martwcie się.
I zjedzcie porządne śniadanie!
(Mamy pełną lodówkę moje panie <3)
Mam nadzieję, że się wyśpicie.
Biorę telefon i klucze.
                                           ~Vicki.<3

Wyszłam na zewnątrz ubrana tak:

Włożyłam do uszu słuchawki i ruszyłam truchtem wzdłuż chodnika. W głośnikach rozbrzmiewały pierwsze nuty Give me love Ed'a- Sherana.
Właśnie wtedy pomyślałam o Harrym, Niallu. Lokowaty przyciągnął większą część mojej uwagi. Kiedy powiedział mi, że nadal mnie kocha myślałam, że żartuje. Moje życie legło w gruzach. Ale kiedy dodał, że mam zapomnieć, że go znałam... wtedy świat przestał dla mnie istnieć.
Cały czas w snach wracałam do tego momentu. Zawsze kończyły się one dużo szczęśliwiej niż było naprawdę. Chłopak rzucał Lexi, wracał do mnie i żyliśmy długo i szczęśliwie. W moich snach nigdy nie było Nialla. Jedynie Zayn, który tłumaczył mi, że Harry dalej mnie kocha. I...
Co tak właściwie miał na myśli Louis mówiąc ,mam nadzieję, że kiedyś będziesz w stanie mu wybaczyć'? Rozumiem, że to jego przyjaciel ale Louis ma mózg i myślę, że wie, że czegoś takiego się nie wybacza. Chociaż powoli zaczynałam odpuszczać nie potrafiłam powiedzieć, że nie kocham tego chłopaka. Gdybym powiedziała- skłamałabym.
Tymczasem dobiegłam do parku wsłuchując się w ,Touch' Elissy Franceschi.
Zmęczona usiadłam na jednej z ławek podciągając kolana pod brodę. Wyjęłam słuchawki z uszu i rozkoszowałam się ostatnimi dźwiękami śpiewających ptaków.Wśród tych treli usłyszałam cichy szloch. Myślałam, że to wiatr. Kiedy dźwięk powtórzył się jeszcze dwukrotnie rozglądnęłam się wokół. Wszystkie ławki były puste. Na jednej zobaczyłam zwinięty mały kłębek. Wstałam i podeszłam bliżej. Z każdym krokiem zaczęłam dostrzegać szczegóły. Małe buciki z adidasa, różowe spodenki i czarna bluza, włosy postaci spływały blond kaskadami na kolana. Twarz miała schowaną w dłoniach. Kucnęłam przy ławce i dotknęłam płaczącego dziecka.
-Hej, nic ci nie jest?-zaczęłam cicho i dotknęłam jego kolana.
Główka dziecka podniosła się i spojrzały na mnie piękne duże błękitne oczy. To była prześliczna mała dziewczynka.
-D-dzień dobry.-przywitała się.- Przepraszam, ze pani przeszkodziłam.
-Nic się nie stało. Czemu płaczesz skarbie?
-Bo popatrz... zanczy, niech pani popatrzy...
-Jestem Vicki, przerwałam jej.
-Margaret-przez chwilkę na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-No mów, mów, co mam zobaczyć?
Mała rozszerzyła kolana i zobaczyłam parę świecących oczek. Podniosła zwierzaka ręką i podała mi go. Był to mały szaro-rudy kotek z szarawo-zielonymi oczami. Mieścił się w jednej dłoni a jego ślepka były jeszcze lekko sklejone.
-Jest taki słodki. Ale dlaczego płaczesz? Podrapał cię? Nie martw się, szybko się zagoi.
-Nie.-powiedziała smutno.- Znalazłam go dzisiaj kiedy wracałam do domu ze szkoły. Był całkiem sam. Chciałam go umyć, dać coś do jedzenia. Tata i mama powiedzieli, ze nie wpuszczą mnie do domu dopóki się go nie pozbędę.
Zaskoczyła mnie powaga tego dziecka. Miała na oko 8 lat. Wracała sama ze szkoły. Była taka dojrzała i grzeczna jak na dziecko. Miała firmowe ubrania, wyglądała na dziewczynkę z bogatego domu. Bogaty nie zawsze oznacza szczęśliwy.
-Nie martw się. Zaraz coś poradzimy.- uśmiechnęłam się do niej pocieszająco..
-Nie możemy nic zrobić, Vicki. Musze tu z nim zostać. Nie mogę go tak zostawić.
-A jeśli ja się nim zajmę?- zapytałam nie przemyślawszy propozycji.
Mała odstawiła kota na ławkę i rzuciła mi się na szyję.
-Mogłabyś?-krzyknęła.
-Nie ma sprawy.-odparłam z rzeczywistą radością.
-Dziękuję, kocham cię.
Pocałowała mnie w policzek i podała mi kotka.
-Tylko dbaj o niego, dobrze? I pamiętaj, ze małych kotków się nie podlewa.
Zaśmiałam się.
-Zajmę się nim jak najlepiej potrafię. Obiecuję.
Dziewczynka pogłaskała zwierzaka i z weselszą miną ruszyła alejką.
-Papa, Vicki! Papa kotku!-krzyczała i pomachała mi ostatni raz.
Potem szybkim biegiem dziecka ruszyła na drugą stronę mało uczęszczanej ulicy i zniknęła za zakrętem.
-Jakoś sobie poradzimy, prawda mały?-zapytałam.
Nie uzyskałam odpowiedzi. Ale czego się spodziewałam?
Włożyłam kota za bluzę i zapięłam jej zatrzaski, żeby było mu cieplej. Mimo dobrej temperatury maluch trząsł się z zimna.
Kiedy przekroczyłam próg domu wszystkie twarze były zwrócone w moją stronę.
-Jak się biegało?- zapytała uśmiechnięta Ewka.
-Wiecie co, miałam dzisiaj taką dziwną sytuację. A skutkiem niej ... jest on.-powiedziałam wyciągając kota zza bluzy.
Wszystkie podbiegły do małego zwierzaka i zaczęły go głaskać, ściskać.
-Vicki, jest słodki.
-Może z nami zostać, nie mogę go zostawić.
-Nie no jasne. Tylko pod warunkiem...-zaczęła Ewka.
-Jakim?
-Razem wybierzemy mu imię.
-Obawiam się.-zaczęła Kinga trzymająca kotka w ręce.-Że to ona. Bo nic tu nie ma.- Wskazała palcem na krocze kota.
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
 -Pójdę go wymyć.
-Mogę Ci pomóc-zapytała Ula.
-Jasne. A Kinga i Ewka... czekajcie na przesyłkę z biura Victoria's Secret. Mają nam wysłać jakieś bonusowe prezenty i kostiumy na dzisiejszy sprawdzian.
-Już się boję.-zaśmiała się Ewka.
Wzięłam kotkę, ręcznik i nową szczoteczkę do zębów, żeby wyszczotkować jej futerko.
*** ***
Położyłam się na łóżku razem z Rose, takie imię postanowiłyśmy jej dać. Wybrałam numer do Nialla i poczekałam krótką chwilę.
Odebrał znajomy chrypliwy głos.
-Telefon Nialla Horana, w czym mogę pomóc?
Zastygłam w miejscu nie mogąc wydusić ani słowa.
-Halo...
Szybsze bicie serca.
-HALO?
-H-hej Harry.
-Kto mówi?
-Tu Vicki...
Długie milczenie po drugiej stronie słuchawki.
-Jeśli chciałaś porozmawiać z Niallem to aktualnie chyba nie ma szans. Wiesz... właśnie jest w kabinie, nagrywa swoje solówki.
-Okej, nie ma problemu, do zobaczenia niedługo...
-Vicki.
-Tak?
-Stało się coś?
-Nie, nic. Dam sobię radę.-wyszeptałam ze łzami w oczach.
-Victoria. Wiem, ze...
~Harry, misiaczku, chodź już. -usłyszałam damski głos
- Lex, poczekaj chwilkę.
-Dobra, Harry, idź. Jesteś oczekiwany gdzie indziej..
-Nie, czekaj. Vicki. Vick...
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na podłogę. Nadal go kochałam.
Telefon dzwonił jeszcze kilka razy pod rząd. Tym razem z numeru Harrego. Nie byłam w stanie odebrać. Kotka zasnęła na poduszce kiedy usłyszałam głos Ewki.
-Vicki, przesyłka przyszła.
Zeszłam na parter, żeby zobaczyć przysłane rzeczy.
Każda z nas dostała taki komplet:



Kiedy zobaczyłam nasze stroje na dzisiejszy wieczór od razu się w nich zakochałam. W paczce były 4 takie same sukienki. Dwie białe i dwie czarne. Z Ewką zdecydowałyśmy się na mroczny kolor. Kinga i Ula idealnie pasowały do bieli.
Godzinę później byłyśmy gotowe aby pojechać na podany adres.
Ubrane tak weszłyśmy do samochodu:
Kiedy 20 minut później znalazłyśmy odpowiedni adres okazało się, ze jesteśmy pod klubem.
-Chyba nie biorą nas jako striptizerki, prawda?-zaśmiała się Ewka.
Weszłyśmy do środka poszukać naszej nowej agentki.
-Dziewczyny?-zaczepiła nas młoda, wysoka kobieta z włosami w odcieniu rudego.
-Jestem Liss. Tutaj ja jestem waszą agentką. Chodźcie na zaplecze, przedstawię wam pierwsze zadanie.
Usiadłyśmy na dużej sofie i popatrzyłyśmy w stronę monitoringu.
-Waszym zadaniem dzisiaj będzie kelnerowanie. Ale spokojnie. To impreza zamknięta. Ludzie powinni zachowywać się przyzwoicie. Jak coś jest ochrona. Do waszych zadań należy tylko roznoszenie alkoholi. I dolewanie do szklanek. Będzie dużo VIP'ów więc mam nadzieję, że zachowacie się na poziomie. Tutaj macie sekcję VIP -pokazała na górne ekrany.- Z prawej strony przechodzi się do baru, z lewej na parkiet. Jeśli ktoś zaprosi was do tańca możecie tańczyć maksymalnie jeden utwór potem wracacie do pracy. Powodzenia dziewczyny. Mam nadzieję, ze wszystko zrozumiałyście. W razie pytań jestem tutaj i pamiętajcie, że was obserwuję. 
Podała nam szpilki na wysokim obcasie i małe przypinki z logo Victoria's Secret.

Na początku impreza zapowiadała się idealnie. Przystojny barman o imieniu John podawał nam drinki i z uprzejmością pokazywał dokładnie gdzie mamy je roznosić. Czułam się genialnie i niezwykle atrakcyjnie. Wszyscy mężczyźni patrzyli na nas wzrokiem pożądania. I wtedy stało się to... ten pierwszy raz kiedy ktoś poprosił mnie do tańca.
Każda z kelnerek mogła zostać poproszona do tańca na jedną piosenkę przez każdego mężczyznę, który o to prosił. Chyba, że był zalany albo naćpany. Wtedy mogłyśmy wezwać ochronę.
Akurat ten nie był. Podszedł do mnie i chwycił tacę którą trzymałam w ręce. Odłożył ją na stół i za rękę pociągnął mnie na parkiet. Był wysoki, bardzo umięśniony, łysy. Typowy kark. Miał na sobie spodnie od garnituru, biały T-shirt i marynarkę, trochę za małą jak na mój gust biorąc pod uwagę obwód jego bicepsów. Był jednym z gości, którzy wykupili bilet ale nie byli na pozycji VIP. Byli to zwykli ludzie, którzy chcieli ,poimprezować z gwiazdami'. 
Chwycił mnie w talii i wyszeptał mi obrzydliwym tonem swoje imię do ucha.
-Drake, malutka.
-Victoria.-odparłam z dystansem.
Zaczęła się żywa piosenka więc zaczęliśmy tańczyć. On obłapiał mnie i co chwilę czułam jego rękę na moich pośladkach. Zacisnęłam zęby i modliłam się, żeby piosenka się skończyła. Kiedy wreszcie moja męczarnia dobiegła końca chłopak chwycił mnie za rękę i przeniósł moją dłoń do swojego paska od spodni. Chciałam się oderwać, ale był silniejszy.
-Zatańczmy... jeszcze... raz.
-Przykro mi, nie mogę.
Wtedy złapał mnie za udo i podążał palcami w górę. Kiedy poczułam jego ręce pod sukienką zdołałam się wyrwać.
Chwyciłam tacę w dłonie.
-Przykro mi ale MUSZĘ wracać do pracy.-powiedziałam ostrym tonem.
Przyparł mnie sobą do ściany i chwycił moje nadgarstki.
-Jestem, pewien, ze..-z każdym słowem zbliżał swoje usta do mojej twarzy.
Pogodziłam się z losem mimo ciężkich prób zepchnięcia go z siebie. Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy.
I w tej chwili poczułam ulgę. Moje ciało zachwiało się, kiedy oderwał ręce od moich nadgarstków. Dobiegły do mnie Ewka i Ula i chwyciły w ramiona. Byłam w totalnym szoku, czułam się prawie wykorzystana. I wtedy zauważyłam mojego oprawcę. Leżał na ziemi. Z jego nosa sączyła się krew ale uderzał na ślepo. Na nim klęczał chłopak. Miał dłuższe brązowe włosy. Czarne rurki i granatowe Vansy. Jego T-shirt z logo G'n'R przylegał do jego ciała. Nie widziałam jego twarzy. Drake wstał. Chciałam pobiec w ich stronę i ich rozdzielić ale dziewczyny trzymały mnie w żelaznym uścisku. Wtedy Drake niespodziewanie wymierzył cios pięścią prosto w twarz chłopaka a ten jak długi padł n ziemię. Włosy bezwładnie opadły na jego spokojną twarz. I wtedy zobaczyłam....
Nie wiedziałam co się działo. I jak to się stało. Zobaczyłam tylu ludzi, tłum zaczął wirować, pot spływał po moim czole. Ochrona rzuciła się na mięśniaka.
-HARRY!-krzyknęłam i upadłam na kolana przed chłopakiem,który chwilę wcześniej został uderzony. Jego twarz była spokojna, z rany na wardze leciała stróżka krwi.

---------------------------------------------
Mam nadzieję, że trochę Was podenerwowałam zakończeniem...
Różnie bywa w życiu ;)
Chciałam BARDZO SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ mojej czytelniczce, która jest autorką najdłuższego komentarza pod ostatnim postem. Przeczytałam go kilkanaście razy i wywołał on łzy wzruszenia na mojej twarzy. Jestem bardzo wdzięczna, że potrafiłaś poświęcić te kilka minut na napisanie czegoś co na długo zagości w moim sercu. Mam nadzieję, ze Cię nie zawiodę. <33
Chciałabym też ODPOWIEDZIEĆ na pytanie zawarte w komentarzu od pewnej czytelniczki. Więc: Mieszkam w Zabierzowie, chodzę do szkoły muzycznej na ul. Józefińskiej już 8 rok ;)
Odezwij się w swojej sprawie, chętnie poznam Twoje miejsca ;) 
Jeśli macie jakiekolwiek pytania możecie zadawać je w komentarzach, zachęcam.
A teraz.... wyrażajcie swoje opinie na temat rozdziału...
Kocham Was: Liriwiki <3