piątek, 31 maja 2013

Imagin z Louisem ♥

NOOOOWY!

Dedykacja:
♥ Dla Uli <3
♥Dla Moniki
-------------------------------------------

Stałaś na parkingu w objęciach twojego chłopaka. Gładziłaś jego plecy z trudem powstrzymując łzy.
To tylko tydzień.-powtarzałaś sobie w myślach.
-Ja nie mogę jechać. Nie bez ciebie. Dopiero zamieszkaliśmy razem a ja już muszę cię zostawić.-mówił zmartwiony.
-Loui, wariacie. Nie będzie rezygnował z 6 koncertów dla mnie.To tylko 7 dni. Jak wrócisz będę tu czekała tak jak teraz i wszystko będzie dobrze.-mówiłaś spokojnie chociaż byłaś smutna.
-Nie mogę jechać. Nawet się nie skupię. Nie pojadę.
-Oj, to miłe kochanie, ale nie. To kiepski plan.-uśmiechnęłam się.
-Kiepski?-zaśmiał się cwaniacko.-to mam LEPSZY!-krzyknął.
Wziął cie na ręce i przerzucił przez ramię. biłaś go delikatnie pięściami po plecach.
-Puść mnie wariacie!-krzyczałaś śmiejąc się.
-Dobrze.-powiedział tak po prosu.
Zaniósł cię do tourbusa i postawił na podłodze.
-Chłopaki, trzymajcie ją. Jedzie z nami. Lecę ją spakować. Dajcie mi 15 min.-powiedział szybko po czym pobiegł w stronę domu.
Wiedziałaś, że nie ma sensu się spierać.Usiadłaś na kanapie i zaczełaś patrzyć w okno.
 !~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!
-Mam wszystko.-wysapał.-Kierowco, RUSZAMY!
Podszedł do ciebie i pocałował w szyję.
-Spakowałeś wszystko?-zapytałaś oschle dalej wpatrując się w widok za oknem, który powoli zaczął się ruszać.
-Tak spakowałem. Ale jak czegoś zapomniałem to wszytko mogę ci kupić na miejscu. Chyba nie jesteś zła.Po prostu za bardzo bym tęsknił skarbie.
-Skoro tak...-przytuliłaś go.
*~*Kilka godzin później*~*
Wyszliście z busa chłopaków i skierowaliście się w stronę sali koncertowej. Wszyscy weszliście na backstage. Lou nie mogła jechać z chłopakami dlatego nowa stylistka już wzięła się do roboty.
Lekki make-up matujący i stylizacje...
- Co ona z nas zrobiła?-krzyknął Nialler kiedy tylko stylistka opuściła garderobę.
Miał rację...
Blondas w bluzce w paski. Harry w bejsbolówce, która miała być dla Zayna... Katastrofa.
Poprzemieniałaś trochę ich ciuchy i było okej. Ostatnie detale. Dałaś Harrego czerwoną muszkę i conversy. Niallowi zielonego full cap'a, a dla Liama srebrny zegarek. Zapięłaś Louisowi szelki głaszcząc jego umięśniony tors. Stanęłaś na palcach i pocałowałaś czubek jego nosa uśmiechając się. Przytulił cię czule kołysając w prawo i w lewo. Cicho zamruczałaś.
-Dobrze, ze jesteś tu ze mną.-wyszeptał całując cię.
Podałaś mu vansy aby je ubrał. Oczywiście na gołe stopy.
Schyliłaś się, aby podwinąć nogawki jego spodni.
-Ehh...[T.I]. Nie klęcz tak przy nim bo od tyłu wygląda to dość...dwuznacznie.-powiedział Liam.
Wstałaś i walnęłaś go w ramię.
-Ałaa...no co?-krzyknął.
-Tatuśku, robisz się niegrzeczny.
Do garderoby wszedł menager.
-Wchodzicie za 3 minuty-oznajmił.
Dałaś każdemu buziaka w policzek, butelkę wody i życzyłaś powodzenia.Poszliście zaraz przed scenę.
Tym czasem Louis gdzieś zniknął.
-Gdzie ten debil?- zapytał Harry.
-Nie wiem. Wychodźcie. On dołączy-oznajmił Paul.
Wbiegli na scenę. Same krzyki. Harry przeprosił za Louisa i powiedział, że trochę się spóźni.
Wtedy poczułaś dotyk na swoich biodrach.
-Przyniosłem ci fotel.-usłyszałaś koło ucha szept Louisa.
-Wariacie! Kochanie, ty masz tu śpiewać a nie przynosić mi fotele. Już wyszliście na scenę!
-I co? Miałem śpiewać a moją księżniczkę by bolały nogi?  Na pewno nie!-powiedział teatralnie krzyżując ręce.
Pocałowałaś jego usta i wskoczyłaś na niego oplatając nogami jego pas. On chwycił twoją pupę i przycisnął do ściany. Namiętnie całował twoją szyję(twój słaby punkt). Twoje oczy zaszkliły się z emocji.
Lekko odepchnęłaś Lou od siebie. Stanęłaś na podłodze poprawiając chłopakowi fryzurę.
-Podniecenie przed koncertem niewskazane.-zaśmiałaś się.-Idź już. Trzymam kciuki.
Chłopak jeszcze raz cię pocałował.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-powiedział i wyszedł na scenę jakby nigdy nic.
Opadłaś na zielony wielki fotel z lekko wymiętą dżinsową koszulą i potarganymi włosami.
Zastanawiałaś się o jaką niespodziankę chodzi.
Zaczęli śpiewać trzecią piosenkę ~Use Somebody.
Liam wskoczył za scenę, wyciągnął zza zasłony jakąś tabliczkę i już znowu go nie było.
Pokazał ją nad głową Louisa. Już wiedziałaś o co chodzi. To tektura z napisem ,Kiss Me. I'm legal'. Taka sama jaką kiedyś pokazali nad Harrym.
Fanki zaczęły piszczeć i krzyczeć.
Liam wrócił. Rzucił tabliczkę w kąt i spod zasłony wyciągnął nową. Całkiem białą.
Chwycił marker i napisał coś na niej po czym ci ją pokazał.

Spojrzałaś na napis: ,Kiss me, I'm Taken'
-no leć to pokazać!-krzyknął.
-Co? Ale jak to...
-No dawaj!.-wypchnął cię na scenę.
Oślepił cię blask reflektorów, świateł, fleszy i gadżetów fanek. Szybko poprawiłaś włosy i niezdarnie, w zielonych szpilkach od Louisa przebiegłaś przez scenę do niego. Wszystkie oczy były skierowane na ciebie. Nieśmiało podniosłaś wyżej tabliczkę.
Louis zauważył to i uśmiechnął się. Wyciągnął z twoich rąk tabliczkę i rzucił nią za siebie. Przytulił cię i pocałował w usta.
-Niespodzianka.-wyszeptał ci do ucha.
Zrozumiałaś co chce zrobić. Było za późno, żeb zaprotestować.
-Chciałem wam wszystkim kogoś przedstawić. Jest to moja nowa dziewczyna, [T.I]. Mam nadzieję, że prawdziwe directionerki to zrozumieją i przyjmą moją dziewczynę z radością.-  powiedział przytulając cię mocniej.
Cała publiczność zaczęła klaskać. Zamarłaś. Harry wziął cię pod rękę aby odprowadzić za scenę. Louis chwycił twoją dłoń. Zrezygnowana puściłaś ją. Byłaś zła.
-Kocham cię.-wyszeptał.
Odwróciłaś głowę i odganiałaś łzy. Harry posadził cię w fotelu i wrócił na scenę. Pewnie nie zauważył twojego smutku.
Wsunęłaś kolana pod brodę i objęłaś je rękami. Wsłuchiwałaś się w głos Louisa i rytm swojego serca.
~~~~~~~~~~~~~Po koncercie~~~~~~~~~~~~
-Kochanie, nie chciałem .-mówił Louis.
Kucnął przy tobie obejmując cały kłębek ciebie. Otoczył cię ciepłymi ramionami. Wiedziałaś, że on zrozumiał wtedy, ze to było dla ciebie straszne i szokujące.
-Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Nie pomyślałem.
A czy ty kiedykolwiek myślisz?-puściły ci nerwy. Wiem, ze jesteś dziecinny... i za to cię kocham. Ale żeby aż tak ?-ciągnęłaś dalej.
-Skarbie, przepraszam. Ale przecież dobrze to przyjęli... cieszyli się.-tłumaczył się.
Chłopak wziął cię na ręce. Sam usiadł w fotelu i posadził cię na swoich kolanach zsuwając z twoich stóp szpilki.
Odsunął twoje mokre od łez włosy i otarł opuszkiem kciuka lecące krople. 
Położyłaś swoją głową na jego idealnej klatce.
-Ucieszyli się. Masz rację. Ale co z tego? Co gdyby tego nie zaakceptowali? Zerwałbyś ze mną? Zostawiłbyś? -ciągnęłaś coraz ciszej.
Za scenę weszli rozgadani chłopcy. Louis uciszył ich ruchem ręki. Zdziwił ich nasz widok.
-Co ty opowiadasz? Jesteś wszystkim co mam. A trudno zostawia się cały swój świat.-gładził twoje plecy-rozumiem swój błąd. Wystawiłem cię na widok tak wielu ludzi, na tak wielką scenę. To mogło być duże zagrożenie. Ale błagam cię. Nie płacz bo wtedy serce mi pęka.-Otarł twoje łzy i gładził twój policzek. Chwycił w dłonie twoje zmarznięte ręce i zaczął całować każdą odkrytą cześć.
-Wiem, ze to trudne ale.... wybaczysz mi?-zapytał patrząc prosto w toje oczy.
-Oczywiście ze tak. Bo gdy kończy się zaufanie to kończy się związek-zacytowałaś Harrego.-A ja mam do ciebie zaufanie i wierzę, że już więcej czegoś takiego nie wymyślisz. A nawet jesli... to znowu ci wybaczę bo po prostu cię kocham.
Pocałował cię namiętnie. Oparł swoje czoło o twoje. Tonęłaś w jego oczach. On wstał, postawił cię i otoczył ramieniem.
Było już ciemno dlatego udaliście się do tourbusa. Miałaś pokój z Louisem. Harry z Liamem a Niall z Zaynem. Wszyscy mieli osobne łóżka ale oczywiście pierwszym ruchem Louisa było złączenie ich w waszej sypialni.
Usiadłaś przy laptopie a Louis poszedł pod prysznic.
Pokój miał dwa wyjścia. Jedno prowadziło na główny korytarz a drugie do pokoju Hazzy i Li.
Tak... to niezręczne, wiedząc, ze twojej prywatności strzegą tylko harmonijkowe drzwi.
Louis wyszedł spod prysznica. Wzięłaś rzeczy i skierowałaś się w stronę drzwi.
-Kochanie, nie wziąłeś mi nawet pidżamy.-krzyknęłaś rozchylając drzwi.
-Tak, wiem.Śpij w bieliźnie.. albo bez.-uśmiechnął się.
-Słychać was!-krzyknął Zayn.
-Kotku, nie zamknęłaś drzwi.-powiedział spokojnie Louis.
Narzuciłam koszulkę Louisa, która leżała w łazience.
Wyszłam spod prysznica i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę.
-Mam na coś ochotę, wiesz?-zaczął Louis.
-O nie, Lou. Nie mam zamiaru tego robić wiedząc, że Harry tego słucha.
-Ej. Ja nie podsłuchuję!-powiedział z wyrzutem.-Po za tym Louis... zdradzasz mnie ?!
-Pamiętajcie o zabezpieczeniu.- wtrącił się Daddy.
-Przepraszam Harry, ale taka dziewczyna koło mnie... takie sexi ciało. Wybacz, tylko dziś.-Powiedział Louis do Harrego.
-Dobrze, tylko ten jeden raz.-odparł.
-Dzięki!-krzyknął Louis i przytulił mnie mocno.
-Zaraz tu zwymiotuję.-powiedział Zayn z pokoju za ścianą.
-Ja to bym coś zjadł.-dodał Niall.
-A ja to bym poszła spać. Dobranoc chłopcy.-powiedział z tryumfalnym uśmiechem i zgasiłam lampkę koło łóżka.
-----------------------------------------------
Powiem krótko... wreszcie coś dodałam bo z powodu braku kom. myślałam o zawieszeniu bloga ale chyba jednak tego nie zrobię...
Inaczej się nie da więc:
+3 kom. pod imaginem = następny imagin.
+3 kom. pod ostatnim rozdziałem = następny rozdział.
Mam nadzieję, że wierne czytelniczki zrozumieją. Innych na siłę nie trzymam.
Liriwiki.

poniedziałek, 13 maja 2013

Imagin z Liamem ♥

Dedykacja: Dla Moniki <3
------------------------------

-Już wróciłem!-usłyszałam głos Liama.
-Zaraz zrobię ci coś do jedzenia.-krzyknęła jogo siostra, a moja przyjaciółka.
-Nie trzeba, nie jestem głodny-odparł.
-Liam, chodź tutaj.-rozkazała Rush.
Do kuchni wszedł zdenerwowany 17 latek. Jego koszulka była przybrudzona, a usta rozcięte.
-Jejku, Liam, znowu ci dokuczali w szkole?
-Nie twoja sprawa!-krzyknął do siostry.
Usłyszałam głośne kroki na schodach a zaraz po tym trzaśnięcie drzwiami.
-Pogadam z nim-powiedziałam do przyjaciółki.

Kidy wchodziłam po schodach, usłyszałam jak chłopak uderza w różne rzeczy. Lekko nacisnęłam na klamkę, która ustąpiła. Weszłam do pokoju w momencie, kiedy chłopak przebierał koszulkę.
Miał idealne ciało. Zawsze dziwiłam się dlaczego w szkole mu dokuczają. Bo dba o siebie? Bo jest opiekuńczy? Bo nosi rurki?
Zamknęłam za sobą drzwi i podniosłam z podłogi ramkę ze zdjęciem, na którym byliśmy razem. Położyłam je na stoliku i usiadłam na środku jego łóżka. Usiadł przede mną.
Uparłam podbródek na jego ramieniu.
-Liam, porozmawiajmy.-poprosiłam szeptem.
-Nie mamy o czym.-odparł.
-Liam, popatrz na mnie.-powiedziałam i dotknęłam jego policzka.
On odwrócił głowę i spojrzał na mnie. Zaczesałam palcami jego lekko potarganą grzywkę i wytarłam opuszkiem kciuka krew z jego wargi. Jego ust lekko drgnęły... jakby się uśmiechnął.
-Liam, co oni ci znowu zrobili... i o co tym razem.?
-Nie zrozumiesz [T.I].
-Liam, jestem twoją przyjaciółką.-ciągnęłam.
-No właśnie przyjaciółką. Nienawidzę tego słowa.-mówił bardzo cicho.
-Na prawdę rozumiem.-mówiłam ignorując jego poprzednie słowa.
-Nie prawda! Właśnie, że nic nie rozumiesz!-wstał gwałtownie.-Jesteś najładniejszą, najlepszą, najbardziej idealną laską w szkole, nikt cię nie bije, a chłopaków masz na klaśnięcie!-krzyczał jeszcze głośniej.
-P-przepraszam-wyjąkałam i zalana łzami wyszłam z jego pokoju.
Miał rację... nie miałam takich problemów.
Pożegnałam się z siostrą Liama i wybiegłam z domu.
*** ***
Następnego dnia ubrałam zwykłe rurki, czarną koszulkę, szary sweterek, czarne Supry i torbę z Nike.
W czasie przerwy, kiedy szłam korytarzem, ktoś gwizdnął ale nie zwróciłam na to uwagi.
-No co laleczko, Tom gwizda a ty nic?-zaczął chłopak.
-A czy wyglądam ci na psa?-zapytałam z nutką kpiny.
Jego koledzy wybuchnęli śmiechem.
-Ej, laleczko nie przeginaj.-powiedział i chwycił mój nadgarstek.
-Puszczaj!-krzyknęłam wyrywając się na marne.
Nagle koło mnie pojawił się Liam i przyłożył kolesiowi pięścią prosto w twarz. Jego kumple uciekli a Tom rzucił się na Liama. Jednak Li zgrabnie ominął cios
-Chodź.-powiedział łapiąc mnie za rękę i wyprowadzając z budynku.
Droga do jego domu minęła w milczeniu.
***

U niego nikogo nie było. Usiadłam przy blacie rozcierając bolącą rękę. Liam schylił się do zamrażarki i podał mi mały woreczek z lodem. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam mały pakuneczek. Kiedy ręka przestała mnie boleć, a ślady placów Toma powoli znikały z mojego nadgarstka, wyciągnęłam apteczkę i zakleiłam plastrem rankę na czole chłopaka.
-Liam, naprawdę  dziękuję. Gdyby nie ty to nie wiem co by było.
-Na serio nie ma sprawy. Musiałem to zrobić.
Nagle zwrócił głowę do w stronę podłogi, był zdenerwowany. Nieśmiało chwycił moją dłoń i cichutko swoim anielskim głosem zaczął śpiewać fragment piosenki Parachute ,Kis me slowly' moja ulubiona...
-...Taste your lips and feel your skin, when the time comes, baby don't run. Just kiss me slowly...Vicki, bo ja.-nie do kończył bo do domu wmaszerowała uśmiechnięta Rush. Minęłam się z nią w drzwiach mówiąc krótkie ,Hi'.
Biegłam przed siebie, bez celu. Z wielkim mętlikiem w głowie. Czyli Liam coś do mnie czuje, to dlatego nie nawidził jak mówiłam o nas ,przyjaciele'. Teraz wszystko zrozumiałam. Te jego spojrzenia, gesty, uśmiech kiedy razem spędzaliśmy czas...
,Boże, idiotko. Jak mogłaś tego nie zauważyć?'
Deszcz zaczął padać, a ja dalej siedziałam w tym cholernym parku. Tyle czasu potrzebowałam, zeby zrozumieć, że on jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Już wiedziałam co muszę zrobić...

Wbiegłam do domu zrzucajac mokre ciuchy na podłogę i prawie wlatując pod gorący prysznic.
Po dawce ciepłej wody położyłam się do łóżka i ze zmęczenia od razu zasnęłam.

Rano obudziłam sie z konkretnym celem. Ubrałam na siebie granatowe rurki i bejsbolówkę. Do tego koszulkę z flagą Wieliej Brytanii i czarne Vansy. Włosy związałam w wysoki kucyk i z torebką wyszłam do szkoły.
Na korytarzu nie mogłam trafić na Liama, ale kiedy nadeszła przerwa lunch'owa, zobaczyłam go.
Stał otoczony przez Toma i jego bande. Popychali go, szarpali i przerzucali z rąk do rąk. Jednak widziałam, ze chłopak im się opiera.Krew się we mnie zagotowała. Nie mogłam patrzeć jak oni go nie męczą. Po za tym... mój plan.
Szybkim ruchem wzięłam torbę i przygładziłam włosy. Dumnie uniosłam głowę i zaczęłam pewnie iść przed siebie. Wiedziałam co mam robić i tego się trzymałam.
-...myślisz lalusiu, że jak robisz maślane oczka do mojej laski to coś ci to da? Popatrz na siebie... co ty możesz jej dać a co ja mogę.-usłyszałam Toma, który cały czas szturchał Liama.-to nie laska dla ciebie. Masz na nia za mało kasy. Co ja gadam... ty w ogóle nie będziesz miał laski. Za wysokie progi kochasiu...
-Ale co ty gadasz, ja z nią nie...
Przerwałam to. Tom przesadził stanowczo, dlatego moja pewność siebie jeszcze wzrosła.
Podeszłam do nieświadomego  niczego Liama i namiętnie go pocałowałam. Po chwili poczułam, ze jego wargi zaczynąją współpracować z moimi. Wszędzie cisza. Byłam tylko ja i on...
Otrząsnęłam się, chwyciłam i chłopaka za rękę i powiedziałam:
-Chodźmy na lunch, skarbie. A tobie Tom, radzę... zacznij mniej rzeczowo traktować dziewczyny. I zmień mniemanie o sobie. Bo jak na razie jesteś... cienki.
Dalej trzymając rękę Liama przeszłam korytarzem. Poczułam, że jego palce lekko drżą więc dla dodana mu otuchy splotłam nasze palce. Szedł koło mnie szybkim krokiem tępo patrząc przed siebie. Chciałam iść dlaej, prosto, na stołówkę, ale Liam pociągnął mnie w lewo i przycisnął do ściany między szafkami a drzwiami do sali 17. Jego twarz było blisko mojej. Mierzyłam wzrokiem każdy idealny element jego ciała. Obcisły podkoszulek podkreślający mięśnie, jego silne ręce oparte o ścianę po mojej prawej i lewej stronie, ta jego słodka plamka na szyi-uwielbiałam ją. Jego pełne, malinowe usta, stworzone do delikatnych pocałunków. Jego...oczy, utonęłam w nich nie jeden raz. Miał w nich miliony iskierek. Oczy... jak czekoladowy ocean bez dna. Można by tak tonąć godzinami gdyby nie to, że coś zaburzyło gładką taflę. To łzy... dwie, samotne, spływające po jego ciepłym policzku.
Wybudziłam się z transu i zobaczyłam, że chłopak jest smutny i zdenerwowany. Spuścił głowę, żeby ukryć pełne żalu oczy. Zacisnął dłonie w pięść, napiął mięśnie, jednak nadal przyciskał mnie do ściany.
Ujęłam w dłonie jego twarz i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Zatrząsł się, ale nadal nie otworzył oczu.
-Dlaczego mi to robisz-mówił cicho z zaciśniętymi zębami.-doskonale wiesz co czuję i tak po prostu to wykorzystujesz.
-Liam, o czym ty mów... .
-Nie wiem jak możesz to robić. Po co? Po co udajesz moją dziewczynę, po co udajesz, że ci na mnie zależy, doskonale wiesz, że nie możesz udawać wiecznie. Wtedy to powróci ze zdwojoną siłą.
-Liam, ale ty nic nie rozumi...
-Na serio, jeśli chciałaś pomóc to dzięki, teraz lepiej szybko to odkręćmy i...
-Zamknij się wreszcie i posłuchaj co chcę ci powiedzieć-zaśmiałam się słodko-myślisz, że byłabym w stanie zrobić ci coś takiego, wiedząc, że mi na tobie nie zależy? Myślisz, że moje pocałunki były takie ciepłe, pełne prawdziwości bo udawałam? Zrozum wreszcie, że jestem po prosu na maksa zakochana od kilku tygodni ale dopiero teraz zobaczyłam w kim. To na twój widok w moim brzuchu latało stado motyli, moje policzki czekwieniały, a kolana miękły. A ty czułeś podobnie.
-Czyli zrozumiałaś wczoraj i to znaczy, że... no...
-Cicho siedż i pocałuj mnie wreszcie-uśmiechnęłam się.
Liam zbliżył się do mnie, a potem...
...,taste your lips and feel your skin'...
Kocham go.
----------------------------------------
Mam nadzieję, ze się podobał. Teraz będę dodawała imaginy, bo najwyraźniej rozdział się nie spodobał... a byłam z niego zadowolona...
No nic. Endżoj <3
Liriwiki ♥



poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 51 ♥

Kiedy otworzyłam oczy było jeszcze ciemno. Wyciągnęłam rękę w stronę telefonu i poczułam coś dziwnego. Lekko drgnęłam po czym spojrzałam w tamtą stronę. Spał tam nie kto inny jak Niall a ja dotykałam jego włosów. Chłopak przetarł oczy dłonią i zawiesił swoje jasne tęczówki na mojej twarzy.
-Strasznie cię przepraszam. Pamiętałam, że kładłam tam telefon, ale chyba coś mi się wydawało.-mówiłam szeptem.
Chłopak podniósł się z podłogi a na jego miejscu leżał mój czarny blackberry.
-Dzięki Horan, jesteś bogiem. Na serio nie musiałeś mi grzać telefonu.-też wstałam.
-No przepraszam cie kochanie, ale to nie tobie wbijał się w klatę telefon przez całą noc.-powiedział rozmasowując swój tors.
Cicho się zaśmiałam i chwyciłam chłopaka za rękę po czym pociągnęłam go w stronę kuchni.
-Chodź downie, zrobię ci śniadanie.-powiedziałam.-jest 6:45. Jak zjemy to pójdę się przygotować na dzisiaj. Kręcę pierwsze sceny przy tym strumyczku za zamkiem. Jak będziesz chciał to wpadnij na plan.
-Na pewno wpadnę. A teraz rób mi kanapki bo głodny jestem!

Chwyciłam nóż i deskę do krojenia. Zrobiłam Niallowi 5 kanapek z pomidorem, serem żółtym i ketchupem po czym poszłam do garderoby po mój dzisiejszy strój.
Dzisiejszy strój:














Kiedy chłopcy jeszcze spali, zostawiłam im w kuchni karteczkę, że wychodzę na plan. Pożegnałam się z Niallem i wyszłam w stronę dzisiejszego miejsca pracy.
Pierwsze co zobaczyłam to Greg. Nie wiem czy zdążyłam wspomnieć ale od 3 dni nie pojawił się w zamku. Chyba po prostu nocował w hotelu... zresztą co mnie to obchodzi.
-Hej.-przywitał się.-jak się spało.
-Hej, możemy zaczynać juz prace?-zapytałam spławiając jego słabe flirty.
Szybkim krokiem wyminęłam chłopaka i poszłam w stronę Kevina.
Szybko przedstawił nam pierwszą scenę, wręczył teksty i dał kilka minut na nauczenie się krótkiego dialogu.

*** W domu ***
-Liam, czy możesz mi obrać marchewkę?
-Zaraz, ale najpierw wyrzuć te łyżki!
-Liaaaaam, gdzie jest mój szampon do włosów? Harry! Załóż te bokserki, kretynie.
-Liaaam, możesz mi zrobić coś do jedzenia?
-Liam to, Liam tamto. Idźcie do Vicki !
-Właśnie... GDZIE jest Vicki ?

*** Niall ***
Szczerze mówiąc, nie miałem ochoty siedzieć dzisiaj z tą bandą rozdartych idiotów. Kocham ich. Jak zawsze. Są jak bracia. Ale czasami potrzebuję od tego odpocząć. Przypomniałem sobie o zaproszeniu Vicki, na plan. 
Szybko wszedłem do garderoby, nałożyłem na siebie czarne rurki, biały T-shirt z myszką Micke'y od Vicki i zieloną bluzę.
Wyszedłem przed zamek i zobaczyłem Vicki rozmawiającą z tym typkiem... Gregiem. Stała na mostku, a on był niebezpiecznie blisko niej. Nagle usłyszałem jej pisk. Próbowała go odepchnąć a od przyciskał się do niej z wielką siłą.
Teraz albo nigdy, Horan.-pomyślałem-bądź facetem.
Krew się we mnie nabuzowała. Rzuciłem moją zieloną bluzę na ziemię i biegiem ruszyłem jej z pomocą.

-Zostaw mnie!-mówiła ostro odpychając go jedną ręką.
-A co jeśli nie?-zapytał przybliżając się do niej.
-Myślę, że nie będziesz już całkiem w całości.-powiedziała mrożąc go spojżeniem.
Byłem już prawie na miejscu. Czy na prawdę wszyscy musieli wyjść na przerwę? Inaczej w ogóle by do tego nie doszło.

On był coraz bliżej niej, trzymał jęj nadgarstki w żelaznym uścisku i przybliżał swoją twarz do jej czerwonej od złości twarzy. Był kilka milimetrów od niej, kiedy na szczęście dobiegłem. 
Nie byłem w stanie myśleć co robię, nie było mowy o jakimkolwiek planie, nie mogłem nawet myśleć o opanowaniu. Po prostu z siłą napakowanego gościa rozluźniłem jego uścisk, uwalniając jej zaczerwienione nadgarstki i po prostu przywaliłem mu pięścią w twarz. Gościu zawinął się i upadł na ziemię.
Po kilku sekundach podniósł się dotykając uszkodzonego miejsca na jego parszywej twarzy.
-Niall Horan, kogo ja widzę. Musisz się do wszystkiego wtrącać?-zapytał niezdarnie we mnie celując.
-Nie masz prawa jej tknąć, rozumiesz. Chyba, że ci pozwoli. Inaczej zobaczymy się w szpitalu.-mówiłem zły dysząc ciężko.
-Myślisz, że jesteś lepszy bo się przyjaźnicie? Ja mam kontakt z producentami. Myślisz, że nie wiem? Normalnie nic byś nie zrobił. Po prostu żal ci tego, że taki towar nie może być twój a ty naiwnie ją kochasz idioto!-ryknął.
-Niegdy więcej nie waż się nazywać jej towarem!-krzyknąłem głośno i jeszcze raz przywaliłem mu w twarz.
Wtedy Vicki wybuchnęła płaczem i uciekła w stronę swojej blaszanej garderoby... czy musiała tam iść akurat teraz?
Z rozmyślań wyrwał mnie cios tego idioty wycelowany prosto w moją twarz. +100 pkt. do refleksu Horan. Jego ręka zdążyła tylko lekko drasnąć moją wargę.
-Uwierz, nie chcę bardziej uszkodzić Ci tej twojej durnej twarzy, więc jak jeszcze raz ją tkniesz, to inaczej porozmawiamy.-powiedziałem cały oblany potem. Popchnąłem chłopaka na podłogę i zacząłem w pośpiechu iść w stronę blaszanej budki.

***Vicki w tym samym czasie ***
Wbiegłam do mojej garderoby cała we łzach. Pewnie z perspektywy Nialla wyglądało to nie tak jak powinno. Płakałam z tej całej sytuacji, nie dlatego, że on przywalił temu debilowi. Byłam mu mega wdzięczna. Nie wiem co by się stało gdyby nie on.
Sięgnęłam po paczkę chusteczek na toaletce, kiedy zrzuciłam jakąś kartkę.
Niepewnie podniosłam ją z podłogi i ocierając oczy przeczytałam napis na zielonej karteczce w kształcie serca.

~Nie chcę, żebyś dowiedziała się tego w taki sposób, ale dłużej nie mogę. Chcę, żebyś wiedziała, ze po prostu jestem w tobie zakochany. Wiem, że masz swoje szczęście gdzie indziej dlatego usunę się w cień, ale nie mogę dłużej żyć ze świadomością, że nie wiesz co czuję. Po prostu pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza. Bądź szczęśliwa bo po prostu cię kocham.~Niall

Obok kartki leżała lekko uschnięta róża.

Łzy popłynęły po moim policzku jeszcze bardziej. Dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej? Dlaczego myślałam, że mu przejdzie?Dlaczego... przestań zadawać sobie tyle pytań. Lepiej myśl co robić.

Właśnie wtedy drzwi do garderoby otworzyły się a ja byłam gotowa na to kogo zobaczę.
Rzuciłam sie mu na szyję i zaczęłam głośno płakać wtulając się w jego ciepły tors.
Biło od niego ciepło. W sumie mogłabym tak zastać na znacznie dłużej. Czułam lekkie pocałunki na moich włosach. Powoli uspokajałam się od jego rytmicznego oddechu.
-Powiedz mi, dlaczego to musi być takie trudne, co?-mówił spokojnie, jego ciepłym, łagodnym głosem.-dlaczego po prostu, kiedy wiem, że znalazłem tą jedyną, ona po prostu nie może być moja. Nie mogę spędzać z nią każdej wolnej chwili, nie mogę rozpieszczać jej i co najgorszę, nie mogę jej kochać bo to po prostu nie fair.
-Niall, to nie twoja wina. To moja wina. Ja... powinnam to zauważyć i...
-I co byś zrobiła kochanie. Jesteś, przez to ja już jestem szczęśliwy. Gdybyś zauważyła to co? Nic by to nie zmieniło. Może nawet nie miałbym okazji powiedzieć ci co tak na prawdę czuję.
-To nie istotne co bym zrobiła. Ja cię ranię Niall! rozumiesz? Jak ja mam teraz żyć normalnie kiedy nawet nie mam pewności czy nie czuję do ciebie tego samego!-krzyknęłam prosto w jego wystraszone oczy.
-Jak tego same..-objął moją twarz.
Chciał mnie pocałować czułam to. Jego drżące ręce, niepewne usta, nie byłam pewna czy chcę, żeby on to zrobił...
-Nie mogę, to jest kurwa mój przyjaciel-powiedział bardziej do siebie niż do mnie. 
Odsunął mnie niepewnym gestem. Wtulił się we mnie darząc mnie delikatnym pocałunkiem w szyję a potem wyszedł uderząjąc ręką w ścianę. Chciałam go zatrzymać ale on biegł szybko w stronę lasu.
-Co ja najlepszego zrobiłam!-krzyknęłam upadając na kolana na miękkim dywanie.

Po krótkiej chwili zdjęłam moje szpilki i położyłam się na sofie przykrywając kocem. Było już dość ciemno, a ja nawet nie miałam po co wracać do domu. 
Napisałam sms'a do Harrego.
~Mam dużo pracy, wrócę w nocy albo rano. Nie czekajcie z kolacją <3
Położyłam głowę na poduszce i tak po prostu zasnęłam.

***Niall***
Biegłem przed siebie. Właściwie nie wiedziałem gdzie mam iść. Po prostu nie chciałem spojżeć w oczy Harrego. Nie miałem prawa mówić jej, że jestem zakochany. Tak właściwie nawet nie chciałem patrzeć na nią. Jej pełne bólu oczy. Zjebałeś Horan. Własnie teraz powinieneś zniknąć...
Nogi zaczęły mnie boleć. Wszędzie ciemność. Nie wiedziałem gdzie jestem. Nie miałem zasięgu w tym cholernym telefonie. Po prostu usiadłem na ziemi oparłem głowę o pień drzewa.
Pamiętaj, zawsze będę cię kochał. 'Couse you're my first, my last and my everything.

--------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że troszkę Was zaskoczyłam...:P
Nie będę powtarzała tego co zawsze bo jak widać i tak nie działa więc...
ask, tt i enjoy ♥
Liriwiki <3
Imaginy będą pojawiały się stopniowo :3