poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 68♥♥

Co sobie myślisz, kiedy wstajesz rano owinięta jedwabną kołdrą, obok ciebie leży Twój wymarzony chłopak, a za oknem widnieje ogromny staw z niezwykle przejrzystą wodą?
To sen, prawda?
A co, jeśli właśnie tak wyglądają moje wakacje?
A Ty zastanawiasz się jak mogę odróżnić sny od rzeczywistości...?

Właśnie tak się poczułam otwierając oczy w pierwszy dzień pobytu na tej rajskiej wyspie. Dotrzeć można tutaj tylko drogą morską lub powietrzną.

O 10 zostało dostarczone śniadanie. Siedzieliśmy na balkonie i moczyliśmy nogi w letniej wodzie.  Owoce morza, ryż z warzywami i sałatki, czyli to, co zostało przewidziane dla każdego z nas.
Po godzinie chcieliśmy wybrać się pozwiedzać okolicę... czyli tak po prostu pójść na kamienistą plażę i zostać tam jak najdłużej się da.
Po godzinie wszyscy byliśmy gotowi. Mimo braku upału, wilgotność tego miejsca działała jak sauna. Wszystkie budynki pokrywał zielony bluszcz i kwiaty lubiące wilgoć. To dodawało uroku temu miejscu.
Ubrałyśmy się tak:
Ula i Kinga:
Ja i Ewka:
Każda z nas chwyciła swojego chłopaka za rękę. Niall postanowił na razie nie szukać sobie dziewczyny z potrzeby i jakoś trzyma się jako singiel. 
Szłyśmy trzymając parasole i piłki do wody. Harry i Zayn nieśli leżaki, a Louis, Liam i Niall ręczniki i kosmetyki na słońce. Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Lazurowa woda oblewała nasze stopy, słońce świeciło delikatnie zapewniając dobrą temperaturę do przebywania na zewnątrz.

Kiedy po całym dniu spędzonym na plaży, wszystkim zaczęło się nudzić, postanowiliśmy wrócić do hotelu i coś zjeść. 
-Zaczekaj.-zatrzymał mnie Harry.-Mam dla nas inne plany.-uśmiechnął się. 
-Wrócimy wieczorem. Nie czekajcie z jedzeniem!-krzyknął głośniej do reszty i pomachał im energicznie. 
Oplótł mnie w talii i ruszyliśmy przez okrągłe kamienie w nieznanym mi kierunku. 
-Już mi tego brakowało. Tego, że mogłem z tobą być sam na sam.-mówił.
Jego lśniące oczy zakryte były przez czarne okulary przeciwsłoneczne. Biały, lekko mokry podkoszulek lepił się do jego klatki piersiowej. Dżinsowe spodnie sięgały mu za kolana, a przez trochę za duże japonki wsypywał się żwir i piasek ukryty między kamieniami. 
-Gdzie ty mnie ciągniesz? Chyba nie chcesz zaprowadzić mnie do jakiejś ciemnej uliczki?-zaśmiałam się. 
-I tak wiem, że byś się nie opierała.-wyszeptał gardłowym tonem do mojego ucha. 
-Harry!-zaśmiałam się uderzając w jego ramię. 
-Cierpliwości.-odparł. 
Chwycił moją dłoń i poprowadził mnie małym mostkiem w głąb malowniczego lasu. Nagle przede mną wyrosła kurtyna białych lilii. Nie wiedziałam jak to wytłumaczyć. Po prostu ktoś posadził je na drzewie a one rosły opadając w dół. 
Chłopak rozsunął ścianę kwiatów i ręką nakazał abym weszła dalej. 
Oddech uwiązł mi w piersiach kiedy zobaczyłam coś najpiękniejszego w moim życiu :

-Mój Boże.-wyrwało mi się.-jak tu pięknie, Harry.
-Miałem nadzieję,że ci się spodoba.-odparł.
Po chwili z następnej sieci kwiatów wyciągnął koszyk piknikowy i gitarę.
Uśmiech nie mógł zniknąć z moje twarzy.
Chłopak rozłożył na trawie niebieski koc na którym razem się usadowiliśmy. Wyjął z koszyka kilka sałatek, paczkę żelków, chipsów.
-Na co ma pani dzisiaj ochotę?-zapytał.
-Wydaję mi się, że na pana.-zaśmiałam się.
-Zawsze chciałem uprawiać seks w dziwnym miejscu. Czemu nie łąka z girlandą kwiatów?-zapytał śmiertelnie poważnie, później nagle wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
Przycisnęłam jego usta do swoich i objęłam go w okół szyi.
-No proszę, nie bądź taka.
-Jesteś strasznym osłem, wiesz Harry?-zapytałam zdejmując jego koszulkę.
Potem pozwoliłam, żeby położył się na plecach.

 *** Ewka ***

Zrobiło się późno, razem z całą resztą siedzieliśmy na podłodze w salonie grając w eurobiznes.
-Kuźwa! Znowu przegrałem.-rzucił kartami własności Louis.-Moja dziewczyna jest w to za dobra!
Dziewczyna pocałowała ciamajdę w policzek i wstała z dywanu po szklankę soku.
-Wyjdziemy na chwilę?-zapytał Zayn.
-Jasne.-uśmiechnęłam się.
Chłopak otworzył mi drzwi i wyszliśmy na rześkie powietrze.
 -O czym myślisz?-zapytałam.
-O niczym skarbie. O niczym.
Szliśmy tak kilka minut w milczeniu. Brzegiem zimnej już wody. Trzymaliśmy się za ręce. Robiło się ciemno. Razem usiedliśmy na dużym głazie nieopodal stawu.
Chłopak otulił moje zziębłe ramiona swoją bluzą i pocałował mnie w szyję.
-Tak naprawdę..-zaczął- myślę o tym, że jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Ty, chłopaki. Kiedy pomyślę, że moje życie mogłyby być zwyczajne... nie mieści mi się to w głowie.
-Kocham cię Zayn.
-Ja też cię kocham, mała.
*** Harry ***
Jakieś kilka minut temu skończyliśmy najbardziej szaloną rzecz swojego życia. Dalej czuję lepiącą się do moich pleców trawę.
Teraz siedzę oparty o pachnące kwiaty, trzymam gitarę i gram dla zasypiającej na moich kolanach Vicki. 
Jest już późno, ale jest zmęczona. Chyba ma dobry powód... tak myślę. 
Kiedy odłożyłem gitarę i pozwoliłem porwać się szumowi wiatru i duszącemu zapachowi, moja kieszeń lekko zawibrowała. 
Przestraszony spojrzałem na moją dziewczynę, która na całe szczęście spała kamiennym snem. 
Byłem przekonany, że to któryś z chłopaków, dlatego szybko wyciągnąłem telefon, zanim którykolwiek wpadłby na pomysł, żeby do mnie dzwonić.
Niestety... to było fatalne zaskoczenie:

~Harry, Harry, Harry.
A kiedyś mówiłeś, że nie jesteś z nią dla jej ciała.
Dziękuję za niezwykłe widowisko. 
Możesz być pewien, że ze mną będzie Ci jeszcze lepiej, kochanie. 
Zadzwoń do mnie kiedy będziesz miał czas obgadać wszystko. 
Pamiętaj. Cały czas Cię obserwuję.
TWOJA Lexi <33333

Moje serce zaczęło wyrywać się z piersi, kiedy zobaczyłem poruszające się ciało przy wejściu do naszego ukrytego miejsca. Byłem pewien, że nie chcę tu zostać ani chwili dłużej. 
,,Przypadkowo'' poruszyłem się, aby obudzić Vicki. Na moje szczęście obudziła się. 
Szybko spakowałem rzeczy tłumacząc się późną porą i pognaliśmy w stronę hotelu.
-Coś się stało?-dopytywała mnie.
-Nie skarbie, coś ty. Dzisiaj było... niesamowicie. Proszę o jeszcze już niedługo.
-Ej, nie przyzwyczajaj się. Nie jestem na każde zawołanie.-zaśmiała się. 
Kiedy docieraliśmy do drzwi wszystkie światła były zaświecone. 
-Kochanie, zostanę jeszcze przez chwilę na zewnątrz, dobrze?-zapytałem najniewinniej jak potrafiłem. 
-Jasne. Na pewno wszystko okej?
-Wszystko w najlepszym porządku-pocałowałem ją w usta i pozwoliłem aby weszła do środka. 
 Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer dziewczyny. 
-Spotkajmy się teraz.
-Zmądrzałeś misiaczku.
-Nie mów tak do mnie. Muszę ci wreszcie wyjaśnić, że nie dam się tak szantażować.
-Chyba będziesz musiał. Myślę, że spotkamy się po to, żebym mogła przedstawić ci moje warunki.-zachichotała Lexi.
-Daj mi adres- zażądałem.
-Mieszkam na piętrze nad tobą. 
-Żartujesz...
Ale już się rozłączyła. 
Mięśnie mojej szczęki zacisnęły się gwałtownie. Chwyciłem się barierki schodów prowadzących na wyższe piętra przez balkony. Wspiąłem się po 17 stopniach i z siłą zapaśnika załomotałem drzwi. Sam nie wiedziałem co mam teraz zrobić. 
*** Ewka ***
Niebo spochmurniało. Razem z Zaynem uciekaliśmy w stronę hotelu aby ochronić się przed deszczem. Niestety nie udało nam się. W połowie drogi źle stanęłam i wylądowałam na chłopaku, który zaczął zanosić śmiechem. Właśnie wtedy na nagich plecach poczułam pierwsze krople deszczu. Bluza Zayna leżała kilkanaście centymetrów dalej, a moje ramiona zaczęła pokrywać gęsia skórka. 
Chłopak wstał i podał mi rękę. Byliśmy już  prawie całkowicie mokrzy. Nie mogłam uwierzyć, ze są tutaj aż takie ulewy. 
Zayn chwycił mnie w talii i zaczęliśmy tańczyć w deszczu. Poczułam się jak szczęśliwe dziecko. Kręcą się w kółko z rozpostartymi ramionami, rozchlapując kropelki wody. 
Po czwili zatrzymałam się i poczułam niesamowicie miękkie, zimne ale i gorące zarazem usta na swoich. 
Pocałunek w deszczu. To o czym każda z nas marzy. 





 *** Harry ***

Uderzyłem ręką w ścianę, aż poczułem niesamowicie wielki ból w całym ciele.
Dziewczyna zalotnie opierała się o framugę i machała koniuszkami palców. 
-Nie zapominaj o naszej umowie.-zaśmiała się. 
Szybko zbiegłem po schodach i wpadłem z impetem do ciemnego mieszkania. Miałem cichą nadzieję, że wszyscy już śpią. 
Na moich policzkach pojawiały się pierwsze oznaki słabości. Jak ktoś mógł tak traktować innych ludzi. Jak mógł mną tak manipulować. Jak mogłem pozwolić, żeby ONA stała się moim SŁABYM punktem. Musiałem się poddać.. dla niej. 
Otworzyłem drzwi do wspólnej łazienki i usiadłem na wannie zamykając drzwi na klucz. 
Oparłem głowę na roztrzęsionych rękach. 
 Nienawidziłem jej. 
Gardziłem nią. 
Życzyłem jej wszystkiego najgorszego. 
Była jak potwór z mojego łóżka. 
Niby zniknęła, ale wciąż czuję jej obecność.
Jak mogłem być tak głupi?
-Stary, wszystko okej?-usłyszałem znajomy głos. 
-Tak, jasne.-próbowałem się ogarnąć.-chyba mam grypę żołądkową. Wiesz, te owoce morza chyba mi nie służą. 
-Koleś, od owoców morza się nie płacze. Część z nich to faktycznie mięczaki, ale to nie jest zaraźliwe.-jak zwykle żartował. 
-Louis, ja już dłużej nie mogę. 
Otworzyłem mu drzwi. 
Chłopak szerzej otworzył oczy na widok mojej czerwonej i zalanej łzami twarzy. 
-Muszę ci coś powiedzieć. Ale to MUSI być tajemnica. 
-Wiesz, ze dla ciebie zrobię wszystko..-odparł. 
-------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam za ten jeden dzień poślizgu. Mam nadzieję, ze jeszcze mnie nie znienawidziłyście.. 
Także... pojawił się nowy rozdział.
Jakie są wasze odczucia, hymm? 
Co może się stać?
Zapraszam do komentowania. 
Nowy rozdział pojawi się za tydzień.
Wasza Liriwiki. <333





środa, 19 lutego 2014

Rozdział 67♥♥

Otworzyłam moje ociężałe powieki. Śnieżno biały kolor sufitu oślepił mnie na kilka sekund zmuszając do zamknięcia oczu. Nie wiedziałam gdzie jestem. Chciałam usiąść, ponieważ znajdowałam się w nienaturalnej pozycji, jednak kiedy tylko próbowałam drgnąć zakręciło mi się w głowie i znowu wylądowałam na miękkich poduszkach. Lekko odwróciłam pękającą głowę w prawą stronę. Zobaczyłam pochyloną twarz mojego chłopaka, który siedział na małym białym stołku przy moim... łóżku?
Jego brązowe, aksamitne loki były w nieładzie a policzki zaróżowione i mokre. Miał złożone dłonie i cicho coś mruczał opierając czoło o ręce.
Mój chłopak... właśnie się modlił.
Wyciągnęłam swoją drżącą dłoń i delikatnie musnęłam jego przedramię. Jego twarz podniosła się na mnie z szybkością światła. Wyglądał gorzej  niż się wydawało. Czerwone oczy, bordowe cienie na twarz i zapadnięte policzki. Chwycił moją dłoń i zaczął całować każdy jej kawałek. Wplątał moją rękę w swoje włosy, położył mi twarz na obolałym brzuchu i po prostu zaczął płakać.
-Tak się bałem, że się nie obudzisz. Że już nigdy nie będę mógł Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham.
-Harry.-wyszeptałam prawie bezgłośnie.
Podał mi szklankę wody cytrynowej-moja ulubiona.
-Harry.-zaczęłam znowu nieco głośniej- gdzie ja jestem?-zapytałam naprawdę zagubiona.
-W szpitalu skarbie.
-Jak to w szpitalu?-zapytałam zrywając się z miejsca ale zaraz znowu wróciłam do pozycji leżącej z wielkim bólem głowy.
-Nie ruszaj się. Nie jest jeszcze wszystko tak jak powinno być. Zostałaś potrącona przez samochód. Sprawca odjechał z miejsca wypadku.-powiedział tak po prostu i pozwolił, żebym znowu zobaczyła jak płacze.
Otarłam wierzchem dłoni jego twarz.
-Jak długo tu siedzisz?-zapytałam.
-Trzy dni. Byłaś w śpiączce.
-Gdzie są wszyscy?
-Nie martw się, reszta zatrzymała się u moich rodziców. Byli tutaj dziś rano razem z dziewczynami. Moja mama siedziała tutaj i płakała tak jak ja. Powiedziała, że jesteś taka młoda i że wszystko miało być inaczej. Bo miało, ale na szczęście teraz... wszystko wróci do normy.
-Nic mi nie jest, Harry. Nie denerwuj się. Wszystko jest okej. Damy sobie radę.
-Tak bardzo cię kocham, Vicki.
-Też cię kocham, kochanie.
Przyłożył moją dłoń do swojej klatki piersiowej, tak, że poczułam jego przyspieszone serce.
-Teraz bije dla ciebie. Dlatego nigdy więcej nic takiego nie może się zdarzyć. 
Odwróciłam swoją mokrą od łez twarz. Na stoliku obok łóżka leżało kilka rzeczy. Kilka maskotek, wielki bukiet róż i małe pudełeczko.
-Od kogo to ?-zapytałam.
Harry obszedł szpitalne łóżko i usiadł na jego rogu.
Maskotki są od dziewczyn. Ten wielki misiek jest od Zayna i Nialla. Kwiaty są ode mnie a pudełeczko... od moich rodziców. Chcesz zobaczyć co w nim jest?
-Jasne.-uśmiechnęłam się.
Chłopak otworzył bordowe opakowanie i wyjął z niego cienki łańcuszek. Była to prześliczna złota bransoletka z małą koniczynką na kółeczku.
-Jejku, Harry. Ale ja chyba nie mogę tego przyjąć.
-Myślę, ze musisz.-zaśmiał się.-to znak, że należysz do rodziny. Moja mama takie ma, moja siostra... i ja. -pokazał mi łańcuszek na jego szyi, na którym znajdowało się kilka wiszących ozdób. Mały niby papierowy samolocik, podkowa, kotwica i ... mała srebrna koniczynka.
Pozwoliłam mu zapiąć cienki łańcuszek na moim nadgarstku. Wtedy przypomniałam sobie...
-Gdzie jest mój łańcuszek?-zapytałam zdenerwowana dotykając swojej nagiej szyi.
-Mam go tutaj.-zaśmiał się wyciągając z kieszeni mój naszyjnik z literką ,H'.
Przeszedł mnie delikatny dreszcz, kiedy zimny metal opadł na dekolt i ulokował się w zagłębieniu między biustem.
-Chyba powinienem powiedzieć wszystkim, że się obudziłaś. Pójdę też do lekarki i zapytam kiedy mogą cię wypisać. Poczekaj na mnie 10 minut. Niedługo wrócę.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł za szklane drzwi.
Czułam się skrępowana kiedy wiedziałam, że wszyscy w szpitalu mogą oglądać mnie w takim stanie. Sięgnęłam po małe lusterko spoczywające na półce. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Kolor mojej twarzy był wyrównany, policzki różowiły się nienaturalnie, na powiekach widniały idealnie proste kreski i odpowiednio dobrane złote i czarne cienie. Skąd to wszystko się na mnie wzięło?
W tym momencie do sali wszedł ucieszony Niall. Podbiegł do łóżka i przywitał mnie krótkim buziakiem prosto w usta...
-Tak się cieszę, że już po wszystkim.-usiadł na krześle, na którym chwilę wcześniej siedział Harry.
-Powiesz mi jakim cudem mam to na twarz?-zapytałam z uśmiechem gestem ręki okalając moją twarz.
-Hahaha. Dziewczyny. Przychodziły tu codziennie i codziennie miałaś nowy make up.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Gdzie one są?-zapytałam.
-Powinny tu być już niedługo.
*** ***
Kiedy trzy dni później wysiadłam chwiejnie z taksówki na podjazd domu Harrego zaschło mi w gardle ze stresu. Dzisiaj miałam zjeść kolację z jego rodzicami i resztą ekipy. Ubrałam się elegancko i przykryłam nikłą warstwą makijażu mojego siniaka na policzku. Bez skutku próbowałam zakryć bandaż na moim lewym skręconym nadgarstku.Wyglądałam tak:
Mój chłopak ubrany w czarne rurki, niebieski T-shirt i elegancką marynarkę podał mi swoje ramie do podparcia, ponieważ wciąż miewałam zawroty głowy.  Otworzył mi drzwi, a kiedy tylko przekroczyłam próg domu zostałam wzięta w ramiona przez wysoką blondynkę. 
-Hej, jestem Gemma-przedstawiła się niezwykle ożywiona.-Tak się cieszę, ze wreszcie mogę cię zobaczyć. Jak tam ręka? Wiadomo już coś o sprawcy? Masz ochotę napić się wody?
-Gemma!-krzyknął Harry.
-Przepraszam.-rzekła smutno i spuściła głowę. 
-Nie, spokojnie Harry. Naprawdę nie jestem już w takim stanie jak ostatnio. Będzie dobrze.-pogłaskałam go po ramieniu. 
Chłopak objął mnie, dał buziaka w policzek, a potem poszedł przywitać się z rodzicami.
-Hej, jestem Vicki. Już lepiej, dziękuję. Nikt nie wie kto jest sprawcą wypadku. W pobliżu nie ma żadnych kamer. I w sumie... chętnie się czegoś napiję. 
Siostra Harrego chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę jadalni. 
Rodzie Harrego podeszli do mnie  i obdarowali buziakiem w policzek. 
-Jak nie śpisz, jesteś jeszcze piękniejsza.-skomplementowała mnie mama Harrego. 
-Dziękuję, jest pani bardzo ładną kobietą. 
-Harry, gdzie ty znalazłeś taką idealną dziewczynę?-zaśmiała się jego mama. 
-A szlajała się tu i tam.
Lekko uderzyłam go w klatkę lewą dłonią śmiejąc się ale zaraz tego pożałowałam czując nieznośny ból u podstawy dłoni. 
Podeszliśmy do stołu, żeby przywitać się z resztą. Uścisnęłam dziewczyny i chłopaków. 
Moja przyjaciółki były ubrane tak: 
Ewka: 
Kinga:
Ula:
 Usiadłam przy stole i rozkoszowałam się zapachem domowej kuchni.
W halu zadzwonił mój telefon.
-Odbiorę.-zadeklarował Harry i wyszedł z pokoju. 
Wrócił po 5 minutach. 
-To twój menager. Powiedział, że możemy jechać na wakacje tylko na 5 dni....
-Co? JAK TO?-krzyknęłam.-Podaj mi telefon, muszę to odwołać. Nie może tak rządzić moim życiem. 
-Przykro mi kochanie, ale myślę, że nie mogę Ci go dać. 
-Dlaczego?-zapytałam zdziwiona.
-Bo zrobisz duży błąd jak na niego nakrzyczysz. 
-Jak to? 
-Właśnie dostałaś nominację do NAJLEPSZEJ KOBIECEJ ROLI ROKU. Wasz film też został nominowany. 
nie mogłam uwierzyć własnym uszom, kiedy na ziemię sprowadziły mnie oklaski innych i mocny uścisk całej ekipy.
-Gratulujemy, kochanie.- powiedziała mama Harrego. 
Kiedy znam już jego rodzinę... chyba czas już na wakacje... 
 ~~*~~*~~*~~*~~
Nie mogłam uwierzyć, że nasze wakacje miałam spędzić w ogromnym 5-gwaizdkowym hotelu, przy wielkim słońcu i słodkiej wodzie. To miała być wielka niespodzianka. Kiedy zobaczyłam ten widok, serce mi zamarło i nie wiedziałam czy mam skakać z radości, czy mdleć... Kolejny tydzień miałam spędzić tutaj: 
Raj na ziemi? Nic prostszego.  Wystarczy garstka przyjaciół, prawdziwa miłość i genialne miejsce. Ja znam ten przepis doskonale.
-------------------------------------------
Tak jak obiecałam, pojawił się rozdział. Nie jest on szczytem moich możliwości ale bardzo chciałam dotrzymać słowa, więc rozdział jest jaki jest. 
Piszcie swoje opinie, bo już niedługo kolejne części. 
Komentujcie i dziękuję za poprzednie zostawione znaki. 
kocham: Liriwiki <333

 



niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 66 ♥♥

Mdłości podczas lotu samolotem? Są niczym w porównaniu do uczucia w moim brzuchu kiedy tylko patrzyłam w jego smutne oczy. Louis? Ja? My? Nie było NAS. Ale nie było też każdego z osobna. Potrzebowaliśmy siebie ale jeszcze do tego nie dorosłam. Po tym kiedy praktycznie... wyznał mi miłość po prostu powiedziałam ,Przepraszam Louis'', wstałam z zimnych schodów, oddałam mu marynarkę mimo  gęsiej skórki na ramionach i wbrew protestowaniu chłopaka wybiegłam na ulicę. Zatrzymałam pierwszą taksówkę i pojechałam prosto do domu.
Od tego czasu nie rozmawialiśmy. Minęło kilkanaście godzin. Jesteśmy już na miejscu. Nowy York... piękne, tętniące życiem miasto. Hotel z widokiem na centrum. Wszyscy bez słowa chodzą z kąta w kąt. Dziewczyny proszą chłopaków o zapinanie ich pięknych sukienek, szukają odpowiednich szpilek, torebek, dodatków. A ja nie mam na nic ochoty. Pomimo tego, że moja kreacja to ósmy cud świata.
Po długich namowach i pomocy ze strony dziewczyn wyglądałyśmy tak:
Ja:
Kinga:
Ewka:

Vicki:

***Czerwony dywan-Ula***
Ilość prasy, kamer, dziennikarzy i fleszy naparła na moją świadomość. Lekko zachwiałam się do tyłu. Mój partner chwycił moje plecy i pomógł odzyskać równowagę.
-Myślę, że tak lepiej.-uśmiechnął się nieśmiało i chwycił mnie za rękę.
Szliśmy w parach takich jak na poprzedniej premierze. Oprócz Nialla, który przyszedł sam. Dzisiaj nie ma żadnej głupiej partnerki. Wtedy podeszła do nas dziennikarka.
-Witam. Czy mogłabym zapytać o wasze pary? Kto przyszedł sam? Co to tak właściwie dla was znaczy?
I wtedy Vicki zrobiła niespodziewanie coś wielkiego. Chwyciła Nialla za rękę. Harry chwycił Ewką, która trzymała Zayna. Tak dalej poszło przez Kingę z Liamem do mnie z Louisem.
-Tego wieczoru nikt nie jest sam.-zaczęła moja kuzynka.-jesteśmy wielką paczką kochających się przyjaciół. Jesteśmy dla siebie całym światem i to wszystko znaczy dla nas właśnie tyle.
-Mogłabym zapytać o nieproszonego gościa na urodzinach Liama? Milczycie na ten temat a fani bardzo się martwią.
-Myślę, że nadal pozostanie to tajemnicą. Nie ma powodu nikogo niepokoić. Fanom mogę powiedzieć, że sytuacja jest już opanowana i nie muszą się przejmować.-odpowiedział Harry.
-Niall, a czy w Twoim życiu jest jakaś szczególna dziewczyna?
-Myślę, że powinniśmy wejść już do środka.-odparła Vicki i pociągnęła nas do wejścia.
Czeka nas kolejna podobna impreza. Czas siadać.
*** Vicki ***
Kiedy wróciliśmy do hotelu, każdy był przygotowany na jedno. Jutro wyjeżdżamy na jeden dzień do rodziców Harrego a później na wspólne wakacje. Walizki leżały spakowane w halu. Wszyscy położyliśmy się w swoich pokojach i czekaliśmy na następny dzień.
*** Ula ***
Kiedy otworzyłam oczy nikogo nie było już w pokoju. Wyszłam do salonu w pidżamie i pierwsze co usłyszałam to:
-Louis nie jedzie z nami do rodziców Harrego.
-CO?-prawie krzyknęłam.
-Nie wiemy. Nie podał powodu. Jak chcesz to idź się go zapytaj. Siedzi sam w pokoju.
Wyszłam z salonu i otworzyłam drzwi do pokoju chłopaków.  Louis siedział na jednym z łóżek, opierał się plecami o ścianę i przeglądał coś na swoim tablecie.
Przeszłam koło sterty ubrań na podłodze należących prawdopodobnie do Zayna. Minęłam łóżko Harrego ze zdjęciem Vicki opartym o lampkę nocną i usiadłam obok chłopaka.
-Hej mała, śniadanie już gotowe?-zapytał z wielkim uśmiechem.
-Dlaczego nie jedziesz z nami?
-A widziałaś listę rozmieszczenia osób?-zapytał zmieszany i podał mi lekko zmiętą kartkę.
Na papierze widniały nazwiska połączone w pary:
Harry+Vicki=2 os. pokój.
Zayn+Ewka=2 os. pokój.
Liam+Kinga=2 os. pokój.
Louis+Ula=2 os. pokój.
Niall=dawna sypialnia Harrego.
-Przydzielili nas razem. No trudno, jakoś sobie poradzimy.
-Mamy jedno łóżko dla siebie.-popatrzył na mnie Louis.- To dość niezręczne w naszej syluacji.
-Em... jeśli Ci to przeszkadza to zmienimy się z Vicki i Harrym, na pewno się zgodzą.
-Nie będę spał w jednym łóżku z facetem jak gej.-odwrócił głowę w stronę ściany i głośno wypuścił powietrze.
Dotknęłam jego policzka z jednodniowym zarostem. Spuścił głowę i zamknął oczy.
-Naprawdę o to chodzi?-zapytałam szeptem.
Chłopak pokręcił głową nie otwierając oczu.
-Wszyscy chcą nas przedstawić jako chłopaka i dziewczynę.  A to nie jest prawda. W dodatku popatrz na to-podał mi swojego tableta.
Na pierwszej stronie portali plotkarskich widniało nasze zdjęcie. Na jednym całował mnie na parkiecie w klubie, na drugim trzymał mnie za rękę kiedy dzień wcześniej straciłam równowagę na czerwonym dywanie.
,,Czy to już oficjalna miłość? Nowa przyjaciółka zespołu nie mogła długo oprzeć się nowo poznanemu chłopakowi. Wybrała Louisa Tomlinsona. Ale czy to na serio jej wybór? Patrząc na to, że reszta chłopaków jest już zajęta, a Niall Horan romansował ostatnio z Olivią Wild. ? Będziemy śledzić tych nowo zakochanych, żeby sprawdzić jaka jest prawda.''
-Przecież ty tego nie chcesz, Ula.-zaczął.-nie chcesz być moją publiczną dziewczyną, nie chcesz, żeby wszyscy mówili nieprawdę na nasz temat. Nie mogę jechać z Tobą bo damy im kolejny powód do mówienia o nas jako parze. A ty przecież...
Nachyliłam się do niego i pocałowałam jego malinowe miękkie wargi. Chłopak przyciągnął mnie do siebie przez co wylądowałam na nim z cichym śmiechem. Pocałował mnie niepewnie, a ja odwzajemniłam namiętny pocałunek.
W tym momencie otworzyły się drzwi wejściowe.
-Śniadanie już got.... o cholera. Mieliście rozmawiać, a nie się całować.-zaśmiał się Zayn.
-Jadę z wami.-oznajmił Louis.
-Dobra robota, mała.-pochwalił mnie Zayn puszczając oczko.
Razem weszliśmy za rękę do kuchni. Wszyscy na nas patrzyli.
-Czyli wy...
Chłopak popatrzyła na mnie niepewnie.
-Tak.-powiedziałam ściskając jego dłoń.
Wspólnie zjedliśmy śniadanie, a później udaliśmy się do swoich pokoi, żeby spakować rzeczy na samolot i przygotować się do pobytu u rodziców Harrego.
-Gratulację.-powiedziała Ewka, kiedy drzwi od damskiego pokoju się zamknęły.
-Tak się cieszę-przytuliła mnie Ewka.
 Otworzyłyśmy walizki i ubrałyśmy się :
Ewka:
Vicki:
Ja:

Kinga:
Wyszłyśmy z pokoju z walizkami. Od razu odebrał nam je każdy z chłopaków. Razem zeszliśmy pod hotel i poczekaliśmy na Vana przysłanego przez menagera chłopaków. Czas jechać na lotnisko.

*** Harry ***
Vicki głaskała moje kolano jeżdżąc paznokciami w górę i w dół. Nachyliłem się nad jej szyją i lekko przygryzłem płatek jej ucha.
-Nie torturuj mnie.-szepnąłem. 
-Przepraszam, nie wiedziałam, że Ci to przeszkadza-uśmiechnęła się. 
-Nie przeszkadza-chwyciłem jej dłoń.-ale chcę więcej, a to jakoś chyba złe miejsce-zaśmiałem się. 
-Chyba masz rację. 
Oparłem głowę na jej ramieniu i ze spokojem wsłuchiwałem się w bicie jej serca. 
-Kocham Cię.-powiedziała.
-Ja też cię kocham, słońce. 
 Przed nami siedział Louis z Ulą. Chłopak dawno odpłynął na kolanach jego... dziewczyny?
Niall siedział za nami i  słuchał muzyki z IPoda Vicki, obok nas siedzieli Liam z Kingą i Ewka z Zaynem... kocham moje życie. 

<klick>
Lot minął dość szybko, wszyscy byliśmy zmęczeni więc zasnęliśmy kilkanaście minut po starcie. Już nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć rodzinę, a co najważniejsze, żeby przedstawić JĄ moim rodzicom i siostrze. Więc kiedy usłyszałem, że lądujemy w Holmes Chapel byłem wniebowzięty. Wyszliśmy na zewnątrz kilka minut drogi od mojego domu. Wszyscy postanowiliśmy sobie dojść tam na piechotę. Ale teraz Zayn rzucił ,Mam ochotę na lemoniadę' i wszyscy staliśmy przed małą budką zamawiając napoje.
-Chciałabym kupić kwiatki twojej mamie.-powiedziała Vicki.-Na przeciwko jest kwiaciarnia.
-Nie trzeba, ale jeśli chcesz.
-Chcę zrobić dobre wrażenie.-uśmiechnęła się.
-Zrobisz i bez tego.-odparłem i pocałowałem ją w usta.
Dziewczyna podała mi rączkę swojej walizki i wyciągnęła portfel z czarnej torebki po czym też mi ją podała.
Stanęła na rogu krawężnika i rozglądnęła się wokół. Ulica była pusta. Patrzyłem za nią jak stopą w szpilkach wchodzi na jezdnię. Nagle usłyszałem warkot przyspieszającego samochodu. Vicki była w połowie drogi kiedy to zobaczyłem...
Nie mogłem nic zrobić. Rozpędzony samochód wjechał prosto w moją małą księżniczkę. Różowe BMW przejechało dalej zostawiając jej bezwładne ciało na zimnym asfalcie. Z krzykiem rzuciłem na ziemię wszystko co miałem w rękach i pobiegłem do mojej dziewczyny.. Upadłem na kolana przed jej brzuchem. Nigdzie nie było śladu krwi ale dziewczyna się nie ruszała. Podniosłem jej głowę i oparłem ją na swoich kolanach.
-Dzwońcie na pogotowie!-krzyknąłem w stronę dopiero co ogarniających sytuację dziewczyn.
Podbiegł do mnie Niall. Za chwilę obok pojawiła się Ewka i reszta. Po moich policzkach leciały stróżki łez spadające na jej bladą idealną twarz. Złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
-Nie zostawiaj mnie. Nie możesz mi tego zrobić.-mówiłem bez przerwy.
Moimi lokami zakryłem jej dekolt i schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że skądś znam ten samochód. Odezwał się mój telefon. Myślałem, że to mama, dlatego wyciągnąłem go z tylnej kieszeni czarnych spodni.

~Hej Harry, to znowu ja. Ta od której nie możesz się uwolnić <3
 Kochanie, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
 Musimy obgadać szczegóły.
Powiedz o mnie komukolwiek, to Twoja dziewczyna ucierpi jeszcze bardziej.
Nie przejmuj się, już niedługo ta suka i tak nie będzie Ci potrzebna.
Zadzwoń do mnie kiedy będziesz miał czas wolny od tych idiotów i idiotek.
~Lexi <33333
 -------------------------------------------------
No i jak ? :D
Przepraszam, BARDZO PRZEPRASZAM, że nie dodałam rozdziału tydzień temu ale nie miałam możliwości. Po prostu zero szans :d
Bez internetu nie poszaleję :D
Także... jak myślicie, kim jest Lexi i tak właściwie... co dalej będzie z Vicki ?
Dziękuję Wam za tyle aktywności w Komentarzach i za tyle wejść.
Liczę na to samo tutaj.
W ramach rekompensaty, jeśli będzie dużo kom. to następny rozdział pojawi się w ciągu tygodnia. Tylko tyle mogę dla Was zrobić <3
Kocham Was bardzo <33
Liriwiki.











niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 65♥♥

Impreza trwała w najlepsze. Mój partner trzymał mnie w ramionach kiedy wirowaliśmy na parkiecie. Nienawidziłam tańczyć ale z nim było zupełnie inaczej. Louis zaraz po premierze zaprosił mnie na afterparty, gdzie byli już wszyscy inni z naszej ekipy. Od tamtej pory sala była nasza. Ludzie wokół poruszali się w zwolnionym tempie, a ja widziałam tylko jego błyszczące niebieskie tęczówki. Kiedy usłyszeliśmy w głośnikach ,, to ostatni wolny taniec'' poczułam na sobie jego zaciśnięte ręce. Złączył nasze usta w pierwszym pocałunku.Po moim ciele rozpłynął się ciepły dreszcz. Wplotłam dłonie w jego włosy i rozkoszowałam się tą miękkością. Nagle poczułam, że coś nas od siebie odrywa. Duże dłonie chwyciły mnie w pasie i oddzieliły od uroczego chłopaka. Nagły chłód oblał moje ciało, kiedy moja piękna sukienka została ze mnie zerwana. Ze złością popatrzyłam na Louisa, którego twarz pokryła się krwią wypływającą z jego nosa. Chłopak stojący przed nim okładał go pięściami. Rzuciłam się na niego zdając sobie sprawę, że stoję na środku sali w samej bieliźnie. Odwrócił się z okropnym uśmiechem na twarzy i zerwał ze mnie ostatnią warstwę ubioru.
To Paweł.
Obudziłam się oblana zimnym potem. W moim pokoju stały wszystkie dziewczyny.
-Ula, chyba pora się przygotowywać. Jest już 18.
Cholera drzemka.-pomyślałam.
Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki.
-Zaraz do was dołączę-krzyknęłam.
*** Vicki ***
W pokoju na podłodze walały się lokówki, prostownice i wysokie buty.  Każda z nas musiała dzisiaj wyglądać pięknie. Makijaże były bardziej wieczorowe, włosy pokręcone, a paznokcie w idealnym kolorze. Każda miała swój cel w pięknym wyglądzie. Ewka chciała zabłysnąć u boku Zayna. Ula po prostu pokonywała własne słabości. Kinga tak zwyczajnie się odwaliła, a ja? Chciałam być najpiękniejsza dla Harrego i... to przecież moja premiera!
Po godzinie przygotowań wyglądałyśmy tak:
Kinga:
Ula ubrała się w to:
Vicki:

Ewka:
Chwyciłyśmy nasze rzeczy i zeszłyśmy do salonu. Czekał na nas ten widok:
-Nasze pięknie panie. Limuzyny już czekają.-powiedział Liam. 
-Co? Jakie limuzyny?-zdziwiła się Ula. 
-Przyzwyczajaj się.-powiedziała Ewka klepiąc ją w plecy i idąc w stronę Zayna. 
-Pięknie wyglądasz.-usłyszałam. 
To nie był Harry. 
-Możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym rozmawiać Niall. Chodźmy już bo się spóźnimy. 
-Poczekaj chwilkę księżniczko. Partnerki Nialla jeszcze nie ma.-powiedział do mnie Harry całując mnie w szyję. 
Szeroko otworzyłam oczy i popatrzyłam na zmieszanego blondyna. 
Do drzwi ktoś zapukał. Podeszłam, żeby je otworzyć. 
Moje zęby prawie wypadły na podłogę kiedy zobaczyłam ją:

Ewka wydała z siebie ciche westchnięcie.
-Olivia... co ty tu robisz?-zapytałam.
-No przystojniaku. Czas na imprezę.-krzyknęła wymijając mnie w drzwiach i wpadając na Nialla.
Wszyscy byli w szoku. Chyba nasz blondyn nikomu nie powiedział kogo ma zamiar zaprosić.
-Wychodzimy.-oznajmił Zayn tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Blondynka wybiegła pierwsza ciągnąc za sobą Nialla. Harry przepuścił mnie w drzwiach, chwycił w talii i wyszliśmy. Za nami szły pozostałe pary. Louis i Ula szli na końcu. Jako jedyni nie trzymali się za ręce.
Przyjechały po nas dwie limuzyny.
W jednej siedziała Kinga z Liamem i Ewka z Zaynem. Do drugiej weszła cała reszta. Byłam zmuszona siedzieć z Niallem i jego niedoszłą kochanką. Na szczęście miałam przy sobie przyjaciół i chłopaka.
Siedziałam na siedzeniu koło Olivii. Po mojej prawej siedział Harry. Obok dziewczyny przy oknie siedział Niall. Na przeciwko siedziała Ula i Louis. Panowała nieznośna cisza.
Nagle usłyszałam dźwięk sms'a. Wyciągnęłam telefon z mojej czarnej kopertówki.
SMS od Nialla. Nie patrząc na chłopaka odczytałam wiadomość.
~Jest mi strasznie głupio. Zaprosiłem ją wczoraj, żeby zrobić Ci na złość. Chyba byłem pijany. Teraz widzę co ja narobiłem też Ewce i Zaynowi. Przepraszam. O tym chciałem porozmawiać. Musisz mi wybaczyć. Zależy mi na Tobie.-Niall.
Chwilę patrzyłam w ekran.
-Kto to?-zapytał Harry.
-To nic ważnego.-pocałowałam go.
-No pokaż mała.-powiedziała Olivia i wyrwała mi z ręki telefon.
-Żartujesz sobie ze mnie?-zapytałam próbując odzyskać własność.
-Oj suczko, nie bądź taka. Chyba nie masz tam nic nieodpowiedniego?
-Nie pozwalaj sobie.-krzyknął Harry chwytając ręce dziewczyny.
Niall wyjął jej z rąk telefon i podał mi go zdenerwowany.
-Oj, chyba się dziwka zdenerwowała. Bieedna. Niall, powiedz jej, ze mnie kochasz.
Wszyscy spojrzeli na blondyna, który spuścił wzrok.
-Czy. Ty. Powiedziałaś. Na. Nią. Dziwka?-usłyszałam mówiącą przez zaciśnięte zęby Ulę.-A wydrapał ci ktoś kiedyś oczy pustaku?!
Ula wyciągnęła idealne paznokcie w jej stronę. Dłonie Louisa zamknęły się na jej nadgarstkach.
-Nie warto-wyszeptał w jej włosy.
Chwycił zarumieniona dziewczynę za rękę.
Otworzyłam roletę dzielącą nas od kierowce.
-Proszę pana. Wysiadamy.
Szofer zatrzymał się na poboczu. Harry wysiadł z samochodu podając mi dłoń. To samo zrobił Louis i Ula. Chcieliśmy zamknąć drzwi kiedy zatrzymała je ręka Nialla. Popatrzył na mnie błagalnie. Puściłam je. Wysiadł na chodnik.
-Spotkamy się na miejscu.-powiedział do dziewczyny i dał znać kierowcy, żeby pojechał.
-Jestem idiotą, przepraszam. Nie wiem jak mogłem to zrobić. Ale teraz ona jest na liście gości i muszę jakoś to ogarnąć.
-Damy radę stary. Każdy popełnia błędy.-powiedział Louis i przytulił przyjaciela.
Harry zamówił dużą taksówkę i wsiedliśmy do środka... czas jechać.

Kierowca otworzył nam drzwi kiedy podjechaliśmy pod czerwony dywan. Na miejscu spotkaliśmy resztę naszej ekipy. W tym samym momencie z samochodu wypadła Olivia. Zabrała szampana z limuzyny i wysiadła chwiejnym krokiem podchodząc do Nialla.
-Rozumiem, że nie masz za grosz szacunku do innych ale zachowuj się przyzwoicie. Nie chcemy mieć wiochy.-upomniała ją Ewka, która wiedziała już o wszystkim.
-Zluzuj suczko. Złość piękności szkodzi. Ale tobie nie ma na co szkodzić, 0j.
Zayn chciał rzucić się na dziewczynę ale Ewka przytrzymała go za rękę.
-Jeszcze cię poniesie i ją uderzysz skarbie.-powiedziała i pocałowała chłopaka w usta stając na palcach w wysokich butach.
-Czas wejść na sale.-usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Grega.
-Hej, stary.-przywitał się z nim Harry.
Nikt oprócz Nialla nie znał całej prawdy.
-Dziewczyny, ładnie wyglądacie. Chyba już czas na wejście.
Harry chwycił mnie w talii, Zayn szedł za rękę razem z Ewką. Ula trzymała ramię Louisa a Kinga z Liamem szli na tyle przytulając się. Niall szedł na końcu bo jego nawalona partnerka gdzieś zniknęła. Nasze zdziwienie było ogromne kiedy znów spotkaliśmy Grega na czerwonym dywanie... w towarzystwie Olivii.
-To wy się znacie?-zapytał Liam.
-Tak właściwie to nie, ale powiedziała, ze przyszła tu sama.
-Stary, to osoba towarzysząca Nialla.-zaczął Zayn.
-Ale chętnie oddam.-zaśmiał się chłopak w moją stronę.
Minęliśmy resztę specjalnych gości wyszukując w tłumie Kevina.
-Pięknie wyglądacie. Chciałem wam powiedzieć, ze jutro o 16 macie wykupiony lot do Nowego Yorku. O 21 odbędzie się tam premiera.
-Żartujesz?-zapytałam.
-Nie. Poprosili nas o waszą specjalną obecność. Myślę, że to dobry sposób na promocję filmu.
-Rzumiem, że jeszcze przez kilka tygodni jesteś moim menagerem ale mógłbyś mi mówić trochę wcześniej o takich rzeczach. Masz szczęście, że z dziewczynami mamy jeszcze kilka nowych sukienek.-zaśmiałam się.
Wszyscy razem weszliśmy do specjalnej sali kinowej i rozsiedliśmy się na czerwonych fotelach VIP.
------------
*Włącz*
Po seansie czas na afterparty. Wszyscy chcieli iść, więc postanowiliśmy, ze wrócimy koło 4 limuzynami. Nasza loża mieściła się w samym rogu. Na szczęście Olivia i Greg znaleźli się w innej.
-Ej, chciałem wam coś powiedzieć. Razem z Liamem wymyśliliśmy coś takiego, żeby razem spędzić teraz więcej czasu. I po tej premierze w NY pojedziemy na jeden dzień do moich rodziców do domu. Wszyscy razem. Chciałem przedstawić im Vicki. A później polecimy sobie gdzieś na tydzień na wspólne wakacje. Co wy na to?
-Ja jestem za.-krzyknął Zayn.
-My tez.-oznajmiłam w imieniu dziewczyn.
-To chyba załatwione.-zaśmiał się Niall.
Chłopaki wyciągnęli nas na parkiet. W loży została tylko Ewka z Zaynem.
*** Ula ***
-Chciałabyś zatańczyć?-zapytał Louis pocierając kark lewą dłonią.
-Jasne.-uśmiechnęłam się.
W tle leciała jakaś skoczna piosenka. Chwyciłam jego ciepłą dłoń i pociągnęłam w stronę sceny. Kiedy tylko stanęliśmy na parkiecie, muzyka zmieniła się w wolny taniec.
,Genialnie' pomyślałam.
Chłopak oparł mi ręce na biodrach. Lekko się wzdrygnęłam przypominając sobie o moim śnie.
-Coś nie tak?-zapytał patrząc mi w oczy.
-Nie, wszystko okej.-odparłam z wymuszonym uśmiechem i wsadziłam głowę w zagłębienie między jego szyją a ramieniem.
Ciaśniej oplótł mnie rękami.
Kiedy usłyszałam z głośników ,ostatni wolny taniec w ciągu tej godziny' serce podniosła się do gardła. Głośno przełknęłam ślinę. W sali rozległy się pierwsze nuty ,Skyfall'.
Chłopak lekko odsunął mnie od siebie. Popatrzył mi w oczy i zbliżył twarz. Wszystko było tak samo. Nasze usta... przywarły do siebie. I niestety... czułam się cudownie. Nikt tego nie przerwał. Nikt nie ściągnął ze mnie sukienki. Nikt nie pobił chłopaka. 
-Przepraszam.-wyszeptałam.
Splotłam nasze ręce i oparłam je na jego klatce piersiowej. Puściłam jego dłonie i tak po prostu wybiegłam przez drzwi ewakuacyjne na zewnątrz.
*** ***
Olivia zmierzała w stronę loży Zayna i Ewki. Szła pewnym krokiem. Chłopak wstał aby zablokować jej wejście. Wtedy ona rzuciła się na niego. Oplotła nogą jego talię i pocałowała go z języczkiem.
-Popierdoliło cię?-krzyknęła jego dziewczyna zbolałym tonem.
Zaskoczony chłopak odepchnął natrętną dziewczynę i splunął na ziemię.
-To po to tu przyszłaś z Niallem? PO TO!?-krzyczał.
Ewka podeszła do Olivii i wymierzyła jej siarczysty policzek.
-Jak śmiesz?!
-Kochanie, przepraszam.-zaczął chłopak.-nie wiedziałem co ona chce zrobić. 
-To nie twoja wina.-odparła prawie płacząc.
Zayn chwycił ją w objęcia i nie puścił dopóki jej szybki oddech się nie uspokoił. Blondynka gdzieś zniknęła.
*** ***
Biegłem za nią ile tchu. ,Jesteś totalnym idiotą, Louis' mówiła mi moja głowa.
Z ogromną siłą otworzyłem metalowe drzwi prowadzące na zewnątrz. Moje ciało przeszył zimny dreszcz. Dziewczyna siedziała na kamiennych schodach i chowała twarz w dłoniach. Szybko zdjąłem marynarkę i okryłem jej nagie ramiona. Usiadłem obok. Nic nie powiedziała.
-Przepraszam. Nie powinienem tego robić. Jestem idiotą, wiem.
-To wcale nie prawda Louis.
Zbiła mnie z tropu.
-Podobało mi się.-kontynuowała.
Podniosła zapłakaną twarz.
-I to jest najgorsze.
-Co ty mówisz. To genialnie.-przytuliłem ją bo trzęsła się z zimna.
-Nie. Nic nie jest genialnie. Louis. Nie chcę się zakochać. Kilka dni temu zaufałam chłopakowi i co z tego mam? Okazał się powalonym psycholem!.
-Nie jestem taki jak on. I nie zostawię Cię.
-Skąd ta pewność? Skąd wiesz, że Ci się nie znudzę?
-Bo chyba Cię kocham, mała. Po prostu się zakochałem.
------------------------------------------------
Awwwwwwwww. Nie wierzę, że pod ostatnim rozdziałem było 13 KOMENTARZY !
To dla mnie takie motywujące, ze ojejkuu.
Kocham Was bardzo, bardzo mocno.
Liczę na to samo tutaj.
Piszcie swoje opinie, pytania i głosujcie w ankietach.
Zapraszam też na aska w razie pytań i na twittera, jeśli chcecie być bliżej mnie.
Kocham całym sercem: Liriwiki <33