niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 77♥♥

Pomimo tego, że liczba komentarzy pod ostatnim postem zawiodła mnie ogromnie, liczę, że teraz będzie lepiej i wrócimy do tych 2-cyfrowych liczb ;)
Wiem, że macie ochotę mnie zjeść za to, ze tyle czasu nic tutaj nie dodałam ale cierpiałam na brak wszystkiego co możliwe :D
Problemy zdrowotne, niedziałający bloger, brak czasu i wielka niechęć do tego, że z każdym zdaniem zbliżam się do końca tego bloga. Pocieszam się tylko tą myślą, że już niedługo będę mogła rozpocząć nową historię, na którą czekam z niecierpliwością.
Obiecuję, ze jeśli tym razem uda Wam się spełnić szybko moje oczekiwania co do liczby komentarzy, to rozdział pojawi się szybciutko ;)
Przypominam, że stety lub niestety zbliżamy się do końca. Ale proszę nie płakać. Jeszcze wiele niespodzianek czeka Was w tej historii, obiecuję.
I oczywiście czeka Was też następny blog na który mam nadzieję, już niedługo będę mogła Was zaprosić.
A TERAZ: 
Zapraszam do czytania.
+ do WSZYSTKICH blogerek, które zostawiają linki w komentarzach- chciałam, żebyście wiedziały, że wchodzę na każdą z Waszych stron ;) Jeszcze nie komentuję ponieważ sama muszę ogarnąć swojego bloga i nie mam czasu czytać, ale z rokiem szkolnym, myślę, że zostanę czytelniczką wielu z Was,
W NAGRODĘ za Wasze niezmiernie długie oczekiwanie... bardzo długi rozdział ;)
KOMENTUJCIE <3
Pozdrawiam ;*
-------------
Chyba nie muszę mówić, jak bardzo kocham przygotowania do sylwestra. I myślę, że nie jestem jedyną kobietą, która tak uważa. Może mnie zrozumiecie?
Ale co może być lepszego od własnej imprezy? Od tych kolorowych świateł, alkoholu, muzyki i zabawy do rana? I w dodatku te kreacje, wszystko jest idealne i chociaż raz w roku nie musimy się przejmować tym, co jest wokół.
Właśnie w tym roku po raz pierwszy razem z chłopakami i dziewczynami organizujemy imprezę sylwestrową w naszym nowym domu. Przygotowania ruszyły pełną parą już dwa dni temu. A ja siedzę teraz w gabinecie chłopaków i odbieram telefony z potwierdzeniami przybycia. Kilka miesięcy temu nie podejrzewałam, że nowy rok spędzę z Ollym Mursem albo Kate Perry, która kilka sekund temu potwierdziła swoje przybycie.
Do pokoju wszedł Zayn z kubkiem mrożonej kawy w dłoni i kakaem dla mnie.
'Dziękuję' powiedziałem bezgłośnie ruszając ustami i wysłuchując nowej oferty ochrony w słuchawce telefonu. Chłopak uśmiechnął się, zburzył mi włosy i wyszedł z pokoju przymykając drzwi.
-Tak, tak, będziemy zainteresowani całonocną ochroną. Od około 19 do 11 następnego dnia, jeśli nie będzie to problem.
Do drzwi zapukał Niall wychylając się zza framugi drzwi. Obdarzył mnie wesołym uśmiechem i wszedł do środka. Nadal rozmawiałam z przedstawicielem ochrony. Chłopak pokazał mi, żebym wstała, trzymając telefon przy uchu zrobiłam to. Blondyn zajął mój fotel a potem pociągnął mnie i zajęłam miejsce na jego kolanach. Odgarnął mi z twarzy niesforne kosmyki włosów, którym udało się wydostać z wysokiego kucyka. Na kartce w notatniku zapisywałam kolejne nazwiska ochroniarzy, numery osobowe do identyfikacji i wymogi. W tym czasie chłopak bawił się moimi włosami. Próbował zapleść coś na kształt warkocza i niespokojnie się wiercił, kiedy coś mu nie wychodziło.Po chwili odgarnął włosy z mojego karku i złożył na nim delikatny pocałunek przyprawiający mnie o dreszcze. odchyliłam głowę do tyłu mrużąc powieki. Poczułam jego zimny oddech na szyi i poczułam jak cicho się śmieje. Cofnęłam łokieć trafiając na jego brzuch i dźgnęłam go lekko.
-Auć- usłyszałam w odpowiedzi.
Zaśmiałam się. Podziękowałam ludziom z ochrony i rozłączyłam się. Usiadłam na biurku przodem do Nialla i popatrzyłam się krytycznie w jego stronę.
-Czy ty ZAWSZE musisz mnie rozpraszać?
-A czy ty ZAWSZE musisz mnie tak pociągać?-dodał.
-Do przemyślenia.
Roześmiał sie głośno, a do pomieszczenia ktoś zapukał.
-Proszę.-powiedziałam podnosząc głos.
-Vicki, chciałem zapytać czy...
-Hej Harry.
-Oo, Niall, nie wiedziałem, że tu jesteś. Chciałem zapytać Vicki czy chce cos do jedzenia bo właśnie robię.
-Wiesz co, pójdę z tobą- powiedział Niall.
Między nimi nie było napięcia ale ja wyczuwałam je z taką siłą, że przygniatała mnie od środka.
-To ja poproszę tosty... znowu. Teraz zadzwonię jeszcze do Ariany Grande, z tego co wiem, to jest na naszej liście gości, a jeszcze nie oddzwoniła z potwierdzeniem. Czekam na moje tosty w pokoju u siebie. Dzięki.
Kiedy po 15 minutach nadal nie dostałam swoich tostów, a Ariana potwierdziła swoje przybycie ze swoim chłopakiem jako osobą towarzyszącą, postanowiłam iść do kuchni i pospieszyć trochę chłopaków.
Szłam korytarzem potykając się o fałdy dywanów. Chłopcy pewnie znowu się tutaj gonili i nie poprawili zwiniętego materiału. Dochodziłam do kuchni i usłyszałam to. 
-Stary, to jest chwila na to, żeby wreszcie poznała prawdę.- mówił tym swoim zachrypniętym głosem Harry.
- Przecież jest szczęśliwa, nie widzisz?- odparł Niall.
- Pamiętaj jaki był układ, ma wybrać, zasługuje na to, zeby znać prawdę.
- Daj spokój. Nie mam zamiaru niczego teraz psuć. Jest dobrze tak jak jest. Ona wybrała, nie widzisz tego?
- Niall!- podniósł głos- Jak w ogóle możesz tak mówić. Przecież wiesz o co chodzi!
Weszłam do kuchni.
-Chłopcy, co się tutaj dzieje?- zapytałam spokojnie.
Nikt nie odpowiedział, zmierzyli się wzrokiem. Harry spuścił głowę, dłonią poprawił opadające na czoło włosy. Przeszedł koło Nialla i stanął w drzwiach obok mnie. Odwrócił się w stronę mojego chłopaka ze łzami w oczach.
-Obiecałeś- wychrypiał.
Minął mnie w drzwiach, a następną rzeczą jaką usłyszałam, było trzaśnięcie drzwi od jego pokoju.
Popatrzyłam wyczekująca na Nialla.
-Twoje tosty- podał mi talerz do rąk i również opuścił kuchnię.
-NIALL! - krzyknęłam za nim.
-Nie chcę o tym rozmawiać.- odparł i zaszył się w studiu nagraniowym.
Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Po drodze do pokoju Harrego spotkałam Ewkę, ktora zaproponowała wyjście na wspólne zakupy za 2 godziny. Nie miałyśmy jeszcze sukienek na dzisiaejszą imprezę sylwestrową.
Postanowiłam się zdrzemnąć bo załatwianie tych wszystkich spraw mnie zmęczyło. Weszłam do pokoju mojego i Nialla i zamknęłam za sobą drzwi. Opadłam na łóżko i zapadłam w sen dręczony złymi myślami.

*** HARRY ***
Ona nie wie. Ona się nie dowie. I to wszystko jego wina. Moja wina. Nie będzie miała szansy na poznanie prawdy, na decyzję. Nie będę miał okazji, żeby ją kochać. Kiedykolwiek. Nigdy nie będę do końca szczęśliwy. Nigdy.
Miałem jakąkolwiek nadzieję, że kiedyś wszystko będzie dobrze. Pamiętam jak dziś jej twarz, kiedy powiedziałem, że to już koniec. Pamiętam jej głośny szloch i moje skrywane łzy. Komu do cholery potrzebna jest miłość, kiedy nie może jej wyrażać. 
Znienawidziłem tą sukę za to, ze zabrała mi właśnie ją. Moją małą, kochaną brunetkę. Mój ideał. Mój diament pośród cyrkoni. Zabrała mi ją i nie ma ochoty jej oddać. W dodatku mój przyjaciel, który jest tak szaleńczo zakochany, że złamie mi serce. I powinienem chcieć go  zabić, ale go rozumiem.Totalnie go rozumiem, bo wszystko co on czuje, jest przeze mnie przeżyte. 
Wychodzę z tych fatalnych czterech ścian. Idę do niej, chcę ją zobaczyć. Tylko zobaczyć. Choć wiem, że śpi.
Otwieram drzwi najciszej jak umiem. Nie chcę, żeby wiedziała, że tu jestem. 
Leży na środku łóżka przykryta do pasa niebieskim kocem. Podchodzę do łóżka i siadam na samym rogu. Dziewczyna nawet się nie poruszyła. Wygląda pięknie. Jej długie włosy rozsypały się na poduszce tworząc ciemną aureolę. Jej wargi są lekko wydęte i mimowolnie ich dotykam. Lekko się poruszyła. 
,Idiota' ganię się w myślach. 
Podciągam jej przykrycie trochę wyżej i wstaję. Podchodzę do drzwi i wychodzę. Nie odwrócę się. Nie mogę. 

*** Vicki ***
Budzę się 20 minut przed ustalonym czasem wyjścia z Ewką. Wchodzę do łazienki, żeby zmienić ubranie i umyć zęby. Rozczesuję włosy i jestem gotowa. Ubrana tak schodzę na dół: 
 Ewka czeka już na mnie w korytarzu i zakłada swoje nowe buty. Ostateczna stylizacja wygląda tak:
-Dziewczyny nie idą z nami?- pytam. 
- Ula i Kinga pojechały na zakupy już rano. Kupują jeszcze jakieś ozdoby do sali.- wtrąca przechodzący Louis.
-W takim razie wspólny dzień. Pasuje mi.- uśmiecham się.
Wychodzimy z domu i wsiadamy do białego Porsche, które kupiłyśmy sobie na spółkę z dziewczynami. Ja prowadzę.
- Harry i Niall się dzisiaj kłócili.- mówię, kiedy Ewka zajmuje miejsce pasażera.
Ruszamy z podjazdu w stronę galerii handlowej.
Jestem skupiona na drodze, nie widzę jej reakcji.
- Mam wrażenie, że chodziło o mnie. - dodaję.
Przyjaciółka chwilę milczy i niepewnie pyta.
-Co dokładnie mówili?
 Powtórzyłam jej całą rozmowę.
-Może nie ma się czym martwić? Może to nic ważnego. Wiesz jacy są nasi chłopcy. Kłócą się, a zaraz po tym wszystko jest w porządku.
-Może masz rację.
Reszta drogi minęła nam na rozwodzeniu się na temat: jakie kupujemy sukienki? Po tej 10 minutowej debacie doszłyśmy do kilku stwierdzeń. Krótka, szalona, robiąca wrażenie i elegancka. Takich sukienek szukamy.
Kiedy tylko wysiadłyśmy na parkingu Ewka oznajmiła:
- Idź już w stronę SuperGirl ( pierwszy sklep po prawej stronie od wejścia) a ja zaraz do ciebie dołączę. Muszę zadzwonić.

***Zayn***
-Tak kochanie?- odebrałem telefon. 
-Misiek, mamy problem z naszymi gołąbkami. Harry i Niall się pokłócili. Podejrzewam, że Niall nie chce dotrzymać obietnicy. Jesteście teraz sami w domu. Zbierz ich i spróbuj przekonać Nialla. Już jutro nowy rok. Powinna poznać całą prawdę, okej? 
-To mnie zaskoczyłaś. Niall? Ale w sumie się nie dziwię,. Kocha ją. Ale pogadam z nimi. Myślę, że mi się uda. Potrafię działać ludziom na psychikę. Zadziałam Niallowi i powinien się złamać. Nie zawracaj sobie tym głowy.
-Ale... Vicki ich słyszała, teraz się martwi i w ogóle.
-W takim razie, bawcie się, nakupujcie trochę rzeczy. Oderwij ją od tego. Kocham cię skarbie. Do wieczora.
-Ja ciebie też. Miłego dnia.

*** Vicki ***
Nie miałam pojęcia, że można siedzieć w sklepie aż tyle czasu. Dopiero po 2 godzinach zakupów udało nam się trafić na nasze wymarzone sukienki, ale Ewka powiedziała, że na tym nie przestajemy. Wzięłyśmy torby z designerskiego sklepu i ruszyłyśmy na podbój reszty sklepów. Weszłyśmy do charm&beauty i przywitane zostałyśmy niezwykłą propozycją. 
Podeszła do nas menadżerka sklepu z zapytaniem, czy nie chciałybyśmy przyjąć ubrań z nowej kolekcji w zamian za prezentowanie ich na sobie i polecanie. Ewka od razu przejęła pałeczkę i postawiła sprawę jasno: wybierzemy tylko to, co naprawdę nam się podoba. Będziemy w tym chodziły ale nie w zestawach tylko łącząc je w swój własny sposób i nie będziemy ogłaszały wszystkim z jakich sklepów mamy ubrania, chyba, że ktoś wyraźnie o to zapyta. Ku mojemu zdziwieniu... ta kobieta się zgodziła. I to z wielkim uśmiechem na twarzy. To chyba na serio musi być dla nich wielka reklama.
Kiedy na zewnątrz było już ciemno, my dopiero wracałyśmy do samochodu. Wsiadłyśmy zmęczone do środka i wracałyśmy do domu. Tym razem za kółkiem usiadła Ewka.
- Myślę, że nasze sukienki będą okej. Myślisz, ze dziewczyny mają już swoje kreacje?
- Nie mam pojęcia, ale jedyną rzeczą o jakiej teraz marzę, jest pójście spać.
Dotarłyśmy do domu po zmroku, paliło się tylko kilka świateł. W pokoju Zayna, Louisa, w kuchni.  Weszłyśmy do środka wpuszczając odrobinę zimnego powietrza. Schowałam buty i kurtkę do szafy i skierowałam się do pokoju Louisa, jak się spodziewałyśmy, na dywanie siedziała Ula z Kingą i pokazywały sobie swoje sukienki.
-NIE WCHODZIĆ!- usłyszałam krzyk Kingi.
-Spokojnie, to tylko my. - powiedziałam szeptem.
- Wchodźcie szybko i zamykajcie drzwi. Chłopcy oglądają na dole mecz i mamy trochę czasu na przymiarki sukienek.

Godzinę później leżałam już w łóżku. Zgasiłam światło i wsłuchiwałam się w ciszę, wiatr wiejący po drugiej stronie wielkiego okna. Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, ale obraz był rozmyty. Przez mrok i łzy. Podświadomie czekałam na Nialla, ale nie miałam zdradzać zdradzać, że jeszcze nie śpię. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać i nawet nie mam pojęcia dlaczego. Podejrzewam, że kłócili się dzisiaj o mnie i to mnie przybija. To jedyna sytuacja w moim życiu, kiedy jestem tak totalnie bezstronna, że to aż boli.
Czułam ciepło na stopach przez czarne zakolanówki. Zwiewne spodenki i luźny T- shirt gwarantowały komfort, jednak coś było nie tak. Wierciłam się z boku na bok, kiedy nagle usłyszałam kroki na schodach. Znieruchomiałam i wpatrywałam się w drzwi. Po chwili uchyliły się wpuszczając do środka smugę światła. Zobaczyłam w niej mojego blondyna. Wszedł prawie bezgłośnie. Skierował wzrok na mnie, ale byłam pewna, że w ciemności widzi tylko ciemniejszą plamę na łóżku.
Zostawił uchylone drzwi, aby cokolwiek widzieć bez zaświecania przyłóżkowej lampki. Stanął tyłem do łóżka i zdjął z siebie koszulkę. Jego mięśnie malowały się cieniami na plecach. Delikatnie zsunął z siebie lekko dopasowane grafitowe dresy. Zamknął drzwi i na palcach przeszedł do łazienki. Słyszałam szum wody w prysznicu, a kiedy wszedł znowu do sypialni miał na sobie inne dresy. Na chwilę straciłam go z oczu. Obszedł łóżko na około, a ja nie chciałam się ruszać. Wszedł pod kołdrę i zaraz poczułam jego nogi wplątujące się między moje. Objął mnie w talii i przyciągnął bardzo delikatnie do siebie. Na moim karku zostawił kilka kropel wody ze swoich wilgotnych włosów. Usłyszałam tylko ciche ,Kocham Cię' i pomyślałam, że to najsłodsze na świecie. Kiedy teoretycznie wie, że tego nie usłyszę, ale mimo to, powtarza to nawet wtedy.

*** Ewka ***
Rozkoszowałam się zapachem pomarańczy i mango wcierając szampon we włosy. Szum wody odstresowywał mnie po dzisiejszym dniu i pozwolił oderwać się od rzeczywistości. Podłożyłam włosy pod gorący strumień i czekałam aż piana sama zniknie. Na ręce wycisnęłam trochę żelu pod prysznic i roztarłam go w dłoniach. Zaczęłam zakrywać każdy centymetr mojego ciała białym puchem. Opłukałam dłonie i w tym samym momencie usłyszałam dziwny odgłos. Wyłączyłam wodę i stanęłam w bezruchu. Szczęk otwieranych drzwi.
-Halo?
Zero odpowiedzi, ciche kroki.
-Vicki?
Nadal nic.
-ZAYN!
-Trafiłaś skarbie.- zaśmiał się.
Wychyliłam się zza zasłonki prysznicowej. Stał dumny z siebie w opuszczonych lekko dresach i koszulce na ramiączkach, wracał z dołu. Razem z Liamem był w siłowni.
-Głąbie! Wiesz jak mnie przestraszyłeś? Po za tym, co ty do cholery robisz w łazience, kiedy ja tu jestem?
-Siku mi się chce.
-Gamoń.- skwitowałam i wróciłam do poprzedniej czynności.
Znów włączyłam wodę ustawiając idealną temperaturę na wyświetlaczu. Spłukałam z siebie pianę i stałam bezczynnie pod rozkoszującą fontanną ciepła. Usłyszałam pukanie w zasłonkę.
-O co chodzi tym razem?- pytam zdenerwowana.
Nie lubiłam kiedy Zayn nie szanował mojej prywatności. Dla niego normalne było wspólne mycie się, korzystanie z toalety w tym samym momencie. Twierdził, ze jeśli byliśmy już ze sobą blisko, to to nie jest nic wielkiego. ale ja czułam się skrępowana.
-Znajdzie się tam dla mnie trochę miejsca?
-NIE!
- No weź, proszę.
Wychyliłam głowę zza materiału. 
Stał już bez dresów, w samych bokserkach i koszulce z wielkim uśmiechem na twarzy. Chwyciłam go za koszulkę i wciągnęłam pod prysznic. Od razu przycisnęłam go do ściany jednocześnie zmuszając do stania w samym centrum strumienia wody. Przycisnęłam swoje usta do jego i poczułam jak woda wdziera się do moich oczu i ust. Chwycił mnie w talii i przysunął do siebie zjeżdżając dłońmi na pośladki. Zdjęłam z niego jego T- shirt, który już był przemoczony do suchej nitki. Założyłam go na siebie. Sięgał mi do połowy ud.
-Miłej kąpieli.- powiedziałam.
Śmieją się wyszłam spod prysznica.
-Ej! Przechytrzyłaś mnie! Znowu!
-Kocham Cię!
Krzyknęłam i już mnie tam nie było. Przeszłam do części z umywalką i umyłam zęby. Chwilę później koło moich nóg wylądowały mokre bokserki mojego chłopaka.



*** Vicki następnego dnia ***
Ewka zapinała moją sukienkę. W domu panowała napięta atmosfera. Większość gości była już na dole, a chłopcy witali coraz to nowych. My przygotowywałyśmy się już od godziny i efekty były naprawdę zadowalające. Ula już kończyła kręcić swoje włosy, ja wsunęłam stopy w czarne matowe szpilki i każda z nas była już gotowa. 
Sukienka Uli:

Ewki: 
Kingi:



Moja:


Zeszłam na dół potykając się o ostatni stopień schodów. Wylądowałam płasko na nogach podtrzymywana przez kogoś z gości.
-No mała, ale wejście smoka.- powiedziała ofiara mojego upadku piskliwym ale melodyjnym głosem.
Ariana Grande.
-J-ja bardzo przepraszam, jestem dzisiaj troszkę rozkojarzona.
-Nie ma sprawy. Ariana- podała mi rękę z idealnymi migdałkowymi pudrowo- różowymi tipsami.
-Victoria. To znaczy Vicki. Jestem...
-Gospodynią wieczoru i dziewczyną Nialla.- przerwała mi.- Tak, wiem, bardzo mi miło wreszcie cię poznać.
-Mnie ciebie również. Znajdę cię jeszcze potem, to porozmawiamy. Teraz wybacz ale muszę powitać resztę gości. Baw się dobrze!
-Na pewno będę! - usłyszałam jej krzyk kiedy już balansowałam wśród ruszających się w rytm muzyki ciał.

 Kiedy Zayn zatrzymał mnie w pół kroku między kuchnią a salonem, wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Niall. jesteśmy rodziną- to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, ze będzie źle.
- Co jest?
- Nie możesz zrobić tego sobie, Victorii, Harremu. Zachowaj się jak brat. Zrób to co powinieneś, a nie to co chcesz. rozumiesz? Po prostu musisz przezwyciężyć strach, wiesz? Dać wszystkim szansę. Porozmawiajcie z nią. Pomogę ci to zorganizować. Dasz radę.
-Ja... Zayn. Ja chcę to zrobić. Ale nie rozumiesz jak bardzo się boje. Co ona powie, kiedy pozna prawdę? Czuję się zagrożony
.-Łączy was miłość Niall!! Do cholery. Po prostu weź się w garść. Miłość to nie pakt, który można zerwać. To łączy, nie dzieli. To swojego rodzaju obietnica. . Daj jej wybór. Daj jej poznać prawdę. I ulżyj Harremu!
-Masz rację.- powiedziałem szeptem.
-Nie wiem gdzie jest Vicki. Harry czeka w łazience na górze. Miałem mu dać znać czy się udało. Daj mi telefon wyślę jej sms'a.
Podałem mu swojego blacberry.
~, Vicki, musimy porozmawiać. Ja i Harry. Z Tobą. Podczas pokazu sztucznych ogni. O 00 na zewnątrz przy garażu. Kocham Cię. ~Niall'
Byłem gotowy to zrobić, cokolwiek miało się wydarzyć. Stanie się to dzisiaj.

Nogi bolały mnie od chodzenia, tańczenia i zaschło mi w ustach, kiedy poczułam na sobie ręce.... Olly Murs.
-Tęskniłem księżniczko- przywitał się.
-Olly! Jak się bawisz?
-Genialnie. Impreza udana w 100 %.
-Bardzo mi miło.
-Czy możesz mi poświęcić jeden taniec?
-Z miłą chęcią. - odparłam i ruszyliśmy na parkiet. Po jednej piosence na scenę zaproszona została Ariana.
-Chciałabym zadedykować tę piosenkę uroczej łamadze, jednej z gospodyń wieczoru. Vicki to dla ciebie! Break free!
Uwielbiałam tą piosenkę. Tańczyłam podskakując tak wysoko na ile pozwalały mi na to szpilki. Mój telefon zawibrował.  Sms od Nialla.
Przeczytałam i zamarłam. Wiedziałam, że ma to coś wspólnego z ich kłótnią.
Wyszłam na piętro i próbowałam znaleźć którąkolwiek z dziewczyn. Potrzebowałam wsparcia. Pomyślałam, ze najbardziej pomoże mi Ewka, ale znając ją, szalała w jakimś seksownym tańcu z Zaynem lub Adamem Levine, który zaszczycił nas swoją obecnością.Kinga ostatnio widziana była na DJ'ce z Liamem. Szukałam Uli. I trafiłam na nią w łazience.
Pokazałam jej sms'a.
-Musisz iść ze mną. Proszę.
-Nie ma sprawy. Ale doprowadzam cię na miejsce i zostawiam.
-Dzięki, jesteś wielka.
Resztę czasu do północy spędziłyśmy w swoim towarzystwie bo Harry i Louis zniknęli. Prawdopodobnie obsługując bar.

Dochodziła północ. Założyłam na siebie cekinowy płaszcz i czekałam aż Ula zrobi to samo. Śnieg sięgał do kolan, ale ekipa przygotowawcza odśnieżyła 3/4 naszego podwórka.
Większość gości była już na zewnątrz, a reszta wylewała się falami, z kieliszkami w dłoniach.
Chwyciłam Ulę pod rękę i pospieszyłyśmy w stronę garażu. Pozostały dwie minuty.

Szedłem z Niallem i Zaynem. Szedł z nami chyba tylko dlatego, żeby Blondyn nie wpakował mi w ryj i nie uciekł. Był tak zdenerwowany, ze chyba wszystko było możliwe. Wyobrażałem sobie to od dawna. Tą rozmowę. Jak mówię jej prawdę. Jak wie o wszystkim i jak... płacząc tuli się do niego. Do Nialla. I wiecie co było najdziwniejsze? To, ze wywoływało to uśmiech. Widzieć ją szczęśliwą z nim. Ale wolałem nie myśleć o tym co ma się zaraz stać. Nagle podeszły do nas dwie cycate dziewczyny. Dekolt do pępka, sukienki do połowy pośladków. Nie, nie pociągało mnie to . Nie miałem pojęcia kim są, ale miałem świadomość, ze mogły być osobami towarzyszącymi i staraliśmy się być uprzejmi. Zagadały nas. Chciały zdjęcia. Autografy. Przez co odliczanie usłyszeliśmy storąc jeszcze przy nich.
SIEDEM....
SZEŚĆ...
 -Musimy iść. Wybaczcie nam.

PIĘĆ...
-Gdzie oni do cholery są?- krzyknęłam do Uli, aby usłyszała mnie wśród okrzyku tłumu.
-Nie martw się.
CZTERY...

TRZY...
Zaczęliśmy biec. Nie chciałem spędzić nowego roku bez mojej dziewczyny.
DWA...
_Jeszcze kilkanaście metrów. Czemu jest tak cholernie ciemno?

JEDEN...!
Zobaczyłam błysk świateł, usłyszałam okrzyki, życzenia, telefony, dźwięk otwieranego szampana i wielki huk setek fajerwerków. Spojrzałam w niebo. Pomyślałam o Niallu. I Harrym.
I właśnie wtedy moją Głowę przeszył tak niemożliwy ból, ze nie wiedziałam jak głośno krzyczeć aby się go pozbyć.
-Ula... wyszeptałam.
I była to ostatnia rzecz przed tym, zanim osunęłam się na ziemię.

Dobiegliśmy na miejsce. Było niesamowicie głośno. Ale Vicki nie było w umówionym miejscu. Poczułem ulgę, ale zaraz potem zdenerwowanie. Dobiegła do nas Ewka i Kinga.
-Hej, chłopaki. Nie widzieliście dziewczyn? Nie złożyłam im jeszcze życzeń i ...
-Nie są z Wami?  My byliśmy tutaj umówieni i nie wiem co się stało. Nie ma ich.
Chwyciłem telefon i wykręciłem numer do Vicki.
Nic.
Louis dzwonił do Uli.
Poczta głosowa.
Zayn ruszył w stronę podestu i powiedział do mikrofonu.
-Proszę, aby Vicki i Ula  podeszła do podestu. Jeśli ktoś je widział, proszę im to przekazać.
Usłyszałem, jak jakiś samochód odjeżdża z piskiem opon, a zaraz potem podszedł do nas zdenerwowany ochroniarz.
-Prosze pana. Prosze za mną. Mamy problem.
Pobiegliśmy wszyscy do wejścia.
-Te dwie kobiety nie są na liście gości, nie wiemy którędy weszły. Nie chcą nic powiedzieć. Poza gałązką przekleństw, nie wiemy jak się nazywają. 
Poszedłem we wskazaną stronę i zobaczyłem te dwie zatrzymujące nas dziewczyny.
Cholera, coś jest nie tak!
-Kurwa- usłysząłem Harrego.
Musimy jak najszybciej znaleźć dziewczyny.
-ZAYN!- krzyknąłem- są już?
-Nikt ich nie widział.
Wśród ludzi zapanował popłoch. Zaczęli szukać dziewczyn. A Liam poleciał sprawdzić pokoje na górze.
Chwyciłem za latarkę i razem z Ewką poszliśmy w stronę garażu, aby jeszcze raz sprawdzić, czy ich tam nie ma. Po drodze wyraźnie widziałem ślady na śniegu. Nasze. I dwie pary innych, dziwnych. Ślady butów na obcasie.
Poszliśmy dalej i kiedy zobaczyłem to, o czym nawet mi się nie śniło, Ewka stała już tam jak wryta.
-N- Niall...  powiedziała prawie bezgłośnie. ZAYN!- krzyknęła.
Chłopcy przybiegli w mgnieniu oka.
-To jest krew! To plama krwi!- panikowała Kinga.
-Niall, spokojnie, Harry.
-Nie ma ich- krzyknął zdyszany Liam zbiegając ze schodów. Nikt ich nie widział.
Podbiegł do nas nieco grubawy ochroniarz. Mimo minusowej temperatury  pot ściekał mu z czoła.
-W torebce jednej z tych kobiet znaleziono broń!
W tym momencie kolana ugięły się pode mną i wszystko zaczęło wirować. Podparłem się o Ewkę.
Louis stał i płakał. Tak po prostu płakał. Uli też nigdzie nie było.
-Powiedz gościom, ze impreza skończona, tym co mieli zostać na noc, zaproponuj coś do jedzenia i zapewnij nocleg. Sypialnie od 1-6 są wolne. Dopłacimy Wam do wynagrodzenia- mówił Zayn ze śmiertelną powagą.
Zniknęła Ula.
Zniknęła Vicki.
Zniknęły nasze dziewczyny.