wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 73♥♥

<klick!>
Leniwie otworzyłam jedno oko i poczułam się lekko zdezorientowana od bieli i zieleni napadającej na mnie z każdej strony. Poczułam łaskotanie na policzku. Lekko odchyliłam się do tyłu i zobaczyłam jego twarz. Aparat pikał miarowo, bandaż pokrywał jego idealne loki. Zaschnięta krew zebrała się w kąciku ust. Jego oczy, zamknięte nie wyrażały bólu ani cierpienia. Miał zbyt spokojną twarz i gdybym nie czuła bicia jego serca pewnie wpadłabym w panikę. Zeszłam ze szpitalnego łóżka i usiadłam na podłodze przy wielkim oknie wychodzącym na ogród.
Kiedy wczoraj karetka przywiozła nas razem do szpitala jakimś cudem lekarka nie wiedziała, że już nie jestem dziewczyną Harrego, mimo wszystko złamała prawa i zrobiła dla nas pewien wyjątek. Wpuściła mnie na salę. Chłopak od wczorajszego wieczoru nie odzyskał przytomności.
Nie wiem dlaczego ale od wczorajszego wieczoru nie pojawił się tutaj nikt. Zostawili mi tylko torbę z rzeczami na zmianę, których nawet nie sprawdziłam. Siedziałam zapłakana, z rozmazanym makijażem w pomiętej sukience niczym gnijąca panna młoda. Po kilkunastu minutach wpatrywania się w zachmurzone niebo i wsłuchiwania w dźwięk maszyny mierzącej bicie serca chwyciłam torebkę i wyciągnęłam z niej szare dresy i koszulkę Nialla. Pachniała nadal jego perfumami. Usiadłam znowu i pozwoliłam łzom spływać po moich policzkach.

 ***Louis***
 Nie mogłem spać w nocy. Miałem wyrzuty sumienia. Za Vicki, za Harrego... za Nialla! 
Po bójce w klubie przerwaliśmy promowanie trasy i postanowiliśmy przełożyć to na czas po nowym roku.
Blondyn zamknął się w pokoju i zaczął płakać. Już rano, a ja dalej słyszę jak niespokojnie chodzi po pokoju obok i rozwala rzeczy. Chyba pora to przerwać. 
Delikatnie ruszyłem się słysząc obok śpiący pomruk mojej dziewczyny. Pocałowałem Ulę w policzek i przykryłem kołdrą. Wyszedłem na balkon i przeszedłem w stronę drzwi Nialla. Zapukałem w szybę i zorientowałem się, że drzwi były otwarte. Lekko popchnąłem je do środka i próbowałem przyzwyczaić wzrok do panujących w pomieszczeniu ciemności. Zobaczyłem Nialla. Leżał na podłodze. Wokół walały się jego ubrania, książki, zdjęcia. Wszystkie szuflady były otwarte.
-Niall.
-Louis, zostaw mnie, błagam.
Usiadłem koło niego i poczekałem, aż zacznie mówić...
-Ona mnie nie kocha Lou. Rozumiesz to? Ona mnie nie kocha!
-O czym ty mówisz stary?
-Vicki mnie nie kocha. Czekałem na nią tyle czasu. Wreszcie mi się udało, a teraz nagle okazuje się, że ona nadal kocha Harrego, rozumiesz to?-mówił coraz głośniej.
-Ale skąd to wiesz? Niall, to jasne, że jeszcze nie wszystko jej przeszło ale to kiedyś minie. Przecież teraz jesteście razem.
-Nic nie rozumiesz Louis. Wczoraj, kiedy Harry rzucił się na tego karka, a ona rzuciła się na Harrego, to ja z nią jechałem karetką, tak? Wy jechaliście taksówką za nami.
-No tak było.
-Ona... ona była w takim złym stanie, cała zapłakana, nie chciała mnie nawet do siebie dopuścić, warczała wręcz, że mam się nie zbliżać. A potem... potem nachyliła się nad Harrym i powiedziała ,kochanie, nie zostawiaj mnie' rozumiesz?
Łza spłynęła po jego lewym policzku.
-J... ja nie wiem co ci powiedzieć, bo Niall. To nie jest do końca takie jasne jak ci się wydaje. To nie do końca wina Vicki... bo.... słuchaj, tutaj chodzi o coś więcej. Ja wiem o co, ale chyba pora wam o tym powiedzieć, to wszystko zaszło za daleko.
Wyszedłem z pokoju i zawołałem Ewkę i Zayna. Wiedziałem, że mogę im zaufać bo obydwoje chcą szczęścia Vicki.
Usiedliśmy na dywanie a ja nie wiedziałem od czego zacząć.
-Louis, bro. To dla ich dobra.-pospieszał mnie Zayn.
-Widzicie, bo...

*** ***
-Gdzie jest HARRY! I ta larwa?- kiedy podjąłem decyzję do domu wpadła wkurzona Lexi. 
-Dziewczyno daj mi spokój. Jesteś jego dziewczyną i nawet się nim nie interesujesz? Harry wczoraj trafił do szpitala. Victoria jest przy nim. A teraz zejdź mi z drogi. 
Lekko ją odepchnąłem i wszedłem do garderoby. Ubrałem się tak:


Wyszedłem przed dom i poprosiłem Louisa i Zayna, żeby pojechali ze mną. Dziewczyny miały zostać w domu z Liamem i pogadać o naszej nowej propozycji, o której wspominał przed trasą.
Miałem konkretny plan i właściwie starałem się o nim nie myśleć, bo każda myśl łamała mi serce. Na coraz to mniejsze kawałki. Łzy napływały do moich oczu, a moje ciało słabło.  
-Może zawrócimy?
-Niell, zrobisz co będziesz uważał ale nie możemy jej ignorować ani zostawiać samej. To naprawdę może się dla was źle skończyć. Dla niej, dla ciebie. Dla wszystkich z nas! Jesteśmy rodzinom, zrozum to. Tutaj nie ma konkurencji. Wiem, że po tym co powiedział ci Louis możesz być wściekły na Harrego. Ale jesteś w niej zakochany Niall. Kochasz ją. On też był w tej sytuacji co ty. 
-Ja... chyba rozumiem. I wiem co muszę zrobić. 
,,Jeśli kogoś kochasz, musisz usunąć się w cień'' 
Do mojej głowy wpadły słowa Vicki, kiedy powiedziałem jej, że zakochałem się w dziewczynie, która ma już chłopaka. dopiero potem powiedziałem jej, że tą dziewczyną jest sama ona. 
 Wysiedliśmy przed szpitalem i czekaliśmy aż Louis zaparkuje samochód. Potem w trójkę weszliśmy do recepcji i poprosiliśmy o 10 minutową wizytę w sali Harrego. Postanowiłem, że załatwię to sam. Chłopcy czekali przed drzwiami kiedy lekko je uchyliłem i wszedłem niepewnie do jasnej sali. 
,,Skup się Niall'' powtarzałem sobie ''Skup się'' 
I wszystko szło tak jak trzeba dopóki nie zobaczyłem jej.. 

*** ***
Niczego niewiadoma zeszłam na dół do kuchni i przeciągając się otworzyłam lodówkę. Poczułam zimne ręce pod moją koszulką od piżamy i lekko podskoczyłam.
-Dzień dobry.-usłyszałam słowa wypowiadane wprost do mojego ucha.
Odwróciłam się, żeby stanąć twarzą w twarz z moim chłopakiem, który jak na wczesną godzinę wyglądał wręcz idealnie. Jego włosy sterczały do góry, lekki zarost dodawał męskości. Miał na sobie długie dresowe spodnie i czerwoną koszulkę na ramiączkach z małą kieszonką na torsie. Posadził mnie na blacie i pocałował w czoło.
-Co moja księżniczka życzy sobie na śniadanie?-zapytał.
-Liam, sama mogę zrobić nam śniadanie.-zaśmiałam się.
-Nie pytam się czy możesz zrobić tylko pytam co chcesz na śniadanie. A to różnica.-obdarował mnie ślicznym uśmiechem.
-Zaskocz mnie.-zaśmiałam się.
Siedziałam na blacie i z uwagą wpatrywałam się w Liama. Jego ruchy było powolne ale w konkretnym celu. Zerkał na mnie spod rzęs i uśmiechał się odwracając wzrok. Zdałam sobie sprawę jaką jestem szczęściarą już jakiś czas temu ale nadal nie potrafiłam przyzwyczaić się do tego, że jestem na miejscu, które pragnie kilka milionów dziewczyn. 
Kilka minut później podał mi gofry z bitą śmietaną, kiwi i polewą czekoladową. do tego kisiel borówkowy.
-Jeszcze nigdy nie jadłam gofrów z kisielem.-powiedziałam z uśmiechem biorąc talerz.
-Miałem cię zaskoczyć, prawda?-zapytał.-To danie robiła mi babcia, kiedy jeszcze byłem mały. Wtedy za tym szalałem. Może tobie też zasmakuje.
Usiedliśmy na sofie w salonie i włączyliśmy jakiś serial komediowy. moje nogi spoczywały na kolanach chłopaka a ja rozkoszowałam się zapachem posiłku i jego towarzystwem. Liam co chwilę brał mi kisiel i podjadał kilka łyżeczek na co reagowałam zabawnym chichotem.
-Zawołajmy resztę-zaproponował Liam kiedy skończyłam jeść. Chciałem wam coś powiedzieć.

Kilka minut później do salonu weszła Ula i Ewka. 
 Ewka:

Ula:

-Co jest Liam?- zapytała Ula.
-Jako, ze jest nas mniej to w łatwy sposób chciałem wam powiedzieć o naszych planach jakie mamy z chłopakami. Po powrocie z przedtrasy mieliśmy wam powiedzieć o tym naszym planie i oto jestem. Więc ... gotowe?
-Od urodzenia.-zaśmiała się Ewka.
-No więc jako, że ja jestem z Kingą, Louis z Ulą, Zayn z tobą a Niall ... ehm jest z Vicki i Harry to nadal nasz przyjaciel i wszyscy jesteśmy jak rodzina postanowiliśmy kupić dom. Na obrzeżach Londynu konkretna willę, w której wszyscy się pomieścimy. Oczywiście nie musicie być z chłopakami w bokoju jeśli nie...
-To chyba oczywiste, ze chcemy.-wypaliła Ula i zatkała usta ręką.
Jej policzki zrobiły się czerwone.
-Okeeeej-kontynuował ze śmiechem Liam.-Także znacie propozycję, co wy na to?
-Ja bym się godziła, tylko co na to Vicki?
-Chyba Niall nad tym popracuje.
-W takim razie jestem za.-powiedziała Ewka.
-I ja.-dołączyła się Ula.
-Okej, to ja też.-dodałam.
----------------------------

Dziewczyna popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami i podeszła do mnie.
-Musimy porozmawiać.-powiedziałem opanowując swój głos.
Chwyciła mnie za rękę i podprowadziła pod okno. Usiedliśmy na podłodze twarzą do siebie. Miała na sobie damskie dresowe spodnie i mój luźny T-shirt. Marzyłem aby budziła się tak codziennie rano obok mnie.
Pocałowałem jej rękę i przybliżyłem jej dłoń do swojego policzka. Było to dla mnie najtrudniejsze w życiu. Poczułem jak jej kciuk pociera mój policzek i podniosłem wzrok patrząc w jej załzawione brązowe oczy.
Zdałem sobie sprawę, że ona wcale nie była ideałem mojej dziewczyny. Nie była błękitnooką blondynką o kobiecych kształtach, niskim wzroście i lekkich fałdkach. Była idealną brunetką, z długimi włosami i nogami. Miała piękne brązowe oczy i chude ciało. I podsumowując... właśnie to teraz było moją definicją piękna. To ta dziewczyna zmieniła mój punkt widzenia, mój światopogląd, zmieniła wszystko. Kochałem ją. Ale to jedyne wyjście...
I kiedy wreszcie miałem wydusić z siebie słowo, drzwi do sali szpitalnej otworzyły się z wielkim hukiem.
Do salo wpadła Lexi i chłopaki, którzy próbowali ją zatrzymać.
-Wypad!-krzyknęła.
W końcu chłopaki dali za wygraną i pozwolili jej wejść.
-A ta dziwka co tu robi!-krzyknęła jeszcze głośniej.
Krew się we mnie zagotowała. Wstałem z podłogi i stanąłem przed (jeszcze) moją dziewczyną.
-Licz sie ze słowami. Mamy tylko jedną dziwkę w tej sali i nie jest nią Victoria.
-Co, tobie też dała, że jej bronisz.
Miałem ochotę się na nią rzucić, ale poczułem na biodrze dłoń. Odwróciłem głowę w tył. Jej głowa oparła się w zagłębieniu mojej szyi. Oplotła mnie rękami od tyłui poczułem na sobie jej ciepło. Cały gniew minął.
-Nie warto.-wyszeptała mi do ucha.
Chciałem wyprowadzić ją z tego pomieszczenia jak najszybciej.
-Harry!-krzyknęła Lexi i podeszła do łóżka.- słyszysz mnie dupku!? Za tą małą sukę ZRYWAM Z TOBĄ!-wywrzeszczała.
-Niall... zaczęła Vicki.
I w tym momencie całe powietrze przeszył przerażający dźwięk maszyny odmierzającej puls. Straszny pisk nie chciał się uspokoić.
-NIALL!-wołała Vicki.-Zrób coś!
A ja stałem jak wrośnięty, patrząc na spokojną twarz mojego przyjaciela i błagając świat, zeby nie odchodził.
Do pokoju wbiegło dwóch lekarzy i pielęgniarka.
-Proszę się odsunąć. Proszę wyprowadzić kobietę z sali.
Mocno chwyciłem jej nadgarstki i wypchnąłem nas przez drzwi wejściowe. Dziewczyna szarpała się w rozpaczy. Ostatniom rzeczą przed zamknięciem się drzwi był widok lekarzy próbujących przywrócić pracę serca Harrego elektrowstrząsami.
BŁAGAM.-wyszeptałem.
-Trzymałem ją w ramionach. słabą, bezbronną, trzęsła się. Chłopcy siedzieli na podłodze. Nikt nic nie mówił. Pozostało nam czekać.
BŁAGAM.
Nagle drzwi otworzyły się. Cała załoga medyczna wyszła przed salę.
Moje serce przestało bić.
BŁAGAM.
-Proszę wracać do domu. Sytuacja została opanowana. Chwilowe zaburzenie oddechu spowodowane były odzyskaniem i szybką ponowną utratą przytomności. Wszystko idzie w sposób poprawny. Bądźmy dobrej myśli.
DZIĘKUJĘ.
Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Łzy szczęścia spływały po twarzy Victorii. Wtuliła się w mój tors i mocno wbiła paznokcie w moje ramiona.
-Niall?-zapytała.
-Tak kochanie?
-Co chciałeś mi powiedzieć?
Zrozumiałem, ze los jest po mojej stronie. Gdyby nie ta cała sytuacja właśnie teraz myślałbym jak ze sobą skończyć po utracie najważniejszej osoby mojego życia. Kocham ją i nie mogę jej stracić.
-Zamieszkasz ze mną i z resztą chłopaków?-zapytałem szeptem w jej włosy.
-Kocham cię Niall.-zignorowała pytanie.
-Ja  ciebie też skarbie.
-W takim razie zgadzam się.
Wyszliśmy ze szpitala wtuleni w siebie. Ze strachem i ulgą w jednym wypisanymi na twarzy.
-------------------------------------------
Kolejne przepraszam?..
Na swoje usprawiedliwienie mam coś co może nie każdy zrozumie. Ale w tym miesiącu czekają mnie 3 egzaminy w szkole muzycznej, na które muszę ostro zakuwać ale rozdział pojawił sie.... mam nadzieję,  że w jakiś sposób na Was wpłynął ;*
Chciałabym też powoli przyzwyczaić Was do myśli, że prawdopodobnie do wakacji zakończę opowiadanie na tym blogu. Moi wierni czytelnicy NIE MARTWCIE SIĘ, będę miała dla Was nowe miejsce gdzie będziecie mogli poznać kolejne losy wykreowanych przeze mnie bohaterów.
Ale nie wyprzedzajmy faktów. Kończyć pisać nie mam zamiaru, więc nie martwmy się na zapas.
Rozdział DEDYKUJĘ KINDZE, która uwierzyła mi, że jestem w stanie w moim opowiadaniu uśmiercić Harrego bo ,przyda się zwrot akcji przy końcu''. Pozdrawiam Cię kochanie i jak widzisz... mam serce <3
Bardzo proszę o komentowanie, to najważniejszy dla mnie ślad pozostawiony przez Was.
Kocham Was !
Liriwiki

P.S. Widzicie, że zbliżamy się już do 50 000 wyświetleń?
Dziękuję! <3333