poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 51 ♥

Kiedy otworzyłam oczy było jeszcze ciemno. Wyciągnęłam rękę w stronę telefonu i poczułam coś dziwnego. Lekko drgnęłam po czym spojrzałam w tamtą stronę. Spał tam nie kto inny jak Niall a ja dotykałam jego włosów. Chłopak przetarł oczy dłonią i zawiesił swoje jasne tęczówki na mojej twarzy.
-Strasznie cię przepraszam. Pamiętałam, że kładłam tam telefon, ale chyba coś mi się wydawało.-mówiłam szeptem.
Chłopak podniósł się z podłogi a na jego miejscu leżał mój czarny blackberry.
-Dzięki Horan, jesteś bogiem. Na serio nie musiałeś mi grzać telefonu.-też wstałam.
-No przepraszam cie kochanie, ale to nie tobie wbijał się w klatę telefon przez całą noc.-powiedział rozmasowując swój tors.
Cicho się zaśmiałam i chwyciłam chłopaka za rękę po czym pociągnęłam go w stronę kuchni.
-Chodź downie, zrobię ci śniadanie.-powiedziałam.-jest 6:45. Jak zjemy to pójdę się przygotować na dzisiaj. Kręcę pierwsze sceny przy tym strumyczku za zamkiem. Jak będziesz chciał to wpadnij na plan.
-Na pewno wpadnę. A teraz rób mi kanapki bo głodny jestem!

Chwyciłam nóż i deskę do krojenia. Zrobiłam Niallowi 5 kanapek z pomidorem, serem żółtym i ketchupem po czym poszłam do garderoby po mój dzisiejszy strój.
Dzisiejszy strój:














Kiedy chłopcy jeszcze spali, zostawiłam im w kuchni karteczkę, że wychodzę na plan. Pożegnałam się z Niallem i wyszłam w stronę dzisiejszego miejsca pracy.
Pierwsze co zobaczyłam to Greg. Nie wiem czy zdążyłam wspomnieć ale od 3 dni nie pojawił się w zamku. Chyba po prostu nocował w hotelu... zresztą co mnie to obchodzi.
-Hej.-przywitał się.-jak się spało.
-Hej, możemy zaczynać juz prace?-zapytałam spławiając jego słabe flirty.
Szybkim krokiem wyminęłam chłopaka i poszłam w stronę Kevina.
Szybko przedstawił nam pierwszą scenę, wręczył teksty i dał kilka minut na nauczenie się krótkiego dialogu.

*** W domu ***
-Liam, czy możesz mi obrać marchewkę?
-Zaraz, ale najpierw wyrzuć te łyżki!
-Liaaaaam, gdzie jest mój szampon do włosów? Harry! Załóż te bokserki, kretynie.
-Liaaam, możesz mi zrobić coś do jedzenia?
-Liam to, Liam tamto. Idźcie do Vicki !
-Właśnie... GDZIE jest Vicki ?

*** Niall ***
Szczerze mówiąc, nie miałem ochoty siedzieć dzisiaj z tą bandą rozdartych idiotów. Kocham ich. Jak zawsze. Są jak bracia. Ale czasami potrzebuję od tego odpocząć. Przypomniałem sobie o zaproszeniu Vicki, na plan. 
Szybko wszedłem do garderoby, nałożyłem na siebie czarne rurki, biały T-shirt z myszką Micke'y od Vicki i zieloną bluzę.
Wyszedłem przed zamek i zobaczyłem Vicki rozmawiającą z tym typkiem... Gregiem. Stała na mostku, a on był niebezpiecznie blisko niej. Nagle usłyszałem jej pisk. Próbowała go odepchnąć a od przyciskał się do niej z wielką siłą.
Teraz albo nigdy, Horan.-pomyślałem-bądź facetem.
Krew się we mnie nabuzowała. Rzuciłem moją zieloną bluzę na ziemię i biegiem ruszyłem jej z pomocą.

-Zostaw mnie!-mówiła ostro odpychając go jedną ręką.
-A co jeśli nie?-zapytał przybliżając się do niej.
-Myślę, że nie będziesz już całkiem w całości.-powiedziała mrożąc go spojżeniem.
Byłem już prawie na miejscu. Czy na prawdę wszyscy musieli wyjść na przerwę? Inaczej w ogóle by do tego nie doszło.

On był coraz bliżej niej, trzymał jęj nadgarstki w żelaznym uścisku i przybliżał swoją twarz do jej czerwonej od złości twarzy. Był kilka milimetrów od niej, kiedy na szczęście dobiegłem. 
Nie byłem w stanie myśleć co robię, nie było mowy o jakimkolwiek planie, nie mogłem nawet myśleć o opanowaniu. Po prostu z siłą napakowanego gościa rozluźniłem jego uścisk, uwalniając jej zaczerwienione nadgarstki i po prostu przywaliłem mu pięścią w twarz. Gościu zawinął się i upadł na ziemię.
Po kilku sekundach podniósł się dotykając uszkodzonego miejsca na jego parszywej twarzy.
-Niall Horan, kogo ja widzę. Musisz się do wszystkiego wtrącać?-zapytał niezdarnie we mnie celując.
-Nie masz prawa jej tknąć, rozumiesz. Chyba, że ci pozwoli. Inaczej zobaczymy się w szpitalu.-mówiłem zły dysząc ciężko.
-Myślisz, że jesteś lepszy bo się przyjaźnicie? Ja mam kontakt z producentami. Myślisz, że nie wiem? Normalnie nic byś nie zrobił. Po prostu żal ci tego, że taki towar nie może być twój a ty naiwnie ją kochasz idioto!-ryknął.
-Niegdy więcej nie waż się nazywać jej towarem!-krzyknąłem głośno i jeszcze raz przywaliłem mu w twarz.
Wtedy Vicki wybuchnęła płaczem i uciekła w stronę swojej blaszanej garderoby... czy musiała tam iść akurat teraz?
Z rozmyślań wyrwał mnie cios tego idioty wycelowany prosto w moją twarz. +100 pkt. do refleksu Horan. Jego ręka zdążyła tylko lekko drasnąć moją wargę.
-Uwierz, nie chcę bardziej uszkodzić Ci tej twojej durnej twarzy, więc jak jeszcze raz ją tkniesz, to inaczej porozmawiamy.-powiedziałem cały oblany potem. Popchnąłem chłopaka na podłogę i zacząłem w pośpiechu iść w stronę blaszanej budki.

***Vicki w tym samym czasie ***
Wbiegłam do mojej garderoby cała we łzach. Pewnie z perspektywy Nialla wyglądało to nie tak jak powinno. Płakałam z tej całej sytuacji, nie dlatego, że on przywalił temu debilowi. Byłam mu mega wdzięczna. Nie wiem co by się stało gdyby nie on.
Sięgnęłam po paczkę chusteczek na toaletce, kiedy zrzuciłam jakąś kartkę.
Niepewnie podniosłam ją z podłogi i ocierając oczy przeczytałam napis na zielonej karteczce w kształcie serca.

~Nie chcę, żebyś dowiedziała się tego w taki sposób, ale dłużej nie mogę. Chcę, żebyś wiedziała, ze po prostu jestem w tobie zakochany. Wiem, że masz swoje szczęście gdzie indziej dlatego usunę się w cień, ale nie mogę dłużej żyć ze świadomością, że nie wiesz co czuję. Po prostu pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza. Bądź szczęśliwa bo po prostu cię kocham.~Niall

Obok kartki leżała lekko uschnięta róża.

Łzy popłynęły po moim policzku jeszcze bardziej. Dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej? Dlaczego myślałam, że mu przejdzie?Dlaczego... przestań zadawać sobie tyle pytań. Lepiej myśl co robić.

Właśnie wtedy drzwi do garderoby otworzyły się a ja byłam gotowa na to kogo zobaczę.
Rzuciłam sie mu na szyję i zaczęłam głośno płakać wtulając się w jego ciepły tors.
Biło od niego ciepło. W sumie mogłabym tak zastać na znacznie dłużej. Czułam lekkie pocałunki na moich włosach. Powoli uspokajałam się od jego rytmicznego oddechu.
-Powiedz mi, dlaczego to musi być takie trudne, co?-mówił spokojnie, jego ciepłym, łagodnym głosem.-dlaczego po prostu, kiedy wiem, że znalazłem tą jedyną, ona po prostu nie może być moja. Nie mogę spędzać z nią każdej wolnej chwili, nie mogę rozpieszczać jej i co najgorszę, nie mogę jej kochać bo to po prostu nie fair.
-Niall, to nie twoja wina. To moja wina. Ja... powinnam to zauważyć i...
-I co byś zrobiła kochanie. Jesteś, przez to ja już jestem szczęśliwy. Gdybyś zauważyła to co? Nic by to nie zmieniło. Może nawet nie miałbym okazji powiedzieć ci co tak na prawdę czuję.
-To nie istotne co bym zrobiła. Ja cię ranię Niall! rozumiesz? Jak ja mam teraz żyć normalnie kiedy nawet nie mam pewności czy nie czuję do ciebie tego samego!-krzyknęłam prosto w jego wystraszone oczy.
-Jak tego same..-objął moją twarz.
Chciał mnie pocałować czułam to. Jego drżące ręce, niepewne usta, nie byłam pewna czy chcę, żeby on to zrobił...
-Nie mogę, to jest kurwa mój przyjaciel-powiedział bardziej do siebie niż do mnie. 
Odsunął mnie niepewnym gestem. Wtulił się we mnie darząc mnie delikatnym pocałunkiem w szyję a potem wyszedł uderząjąc ręką w ścianę. Chciałam go zatrzymać ale on biegł szybko w stronę lasu.
-Co ja najlepszego zrobiłam!-krzyknęłam upadając na kolana na miękkim dywanie.

Po krótkiej chwili zdjęłam moje szpilki i położyłam się na sofie przykrywając kocem. Było już dość ciemno, a ja nawet nie miałam po co wracać do domu. 
Napisałam sms'a do Harrego.
~Mam dużo pracy, wrócę w nocy albo rano. Nie czekajcie z kolacją <3
Położyłam głowę na poduszce i tak po prostu zasnęłam.

***Niall***
Biegłem przed siebie. Właściwie nie wiedziałem gdzie mam iść. Po prostu nie chciałem spojżeć w oczy Harrego. Nie miałem prawa mówić jej, że jestem zakochany. Tak właściwie nawet nie chciałem patrzeć na nią. Jej pełne bólu oczy. Zjebałeś Horan. Własnie teraz powinieneś zniknąć...
Nogi zaczęły mnie boleć. Wszędzie ciemność. Nie wiedziałem gdzie jestem. Nie miałem zasięgu w tym cholernym telefonie. Po prostu usiadłem na ziemi oparłem głowę o pień drzewa.
Pamiętaj, zawsze będę cię kochał. 'Couse you're my first, my last and my everything.

--------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że troszkę Was zaskoczyłam...:P
Nie będę powtarzała tego co zawsze bo jak widać i tak nie działa więc...
ask, tt i enjoy ♥
Liriwiki <3
Imaginy będą pojawiały się stopniowo :3



4 komentarze:

  1. Dramaaatt...! *.*
    Czekam na nn! <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę codziennie i sprawdzam czy coś nie dodałaś. Po prostu ty piszesz najlepsze imaginy i opowiadania na świecie!
    Nadia Kolor
    Nie chce mi się logować XD

    OdpowiedzUsuń