wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 36

Rano wstałam dość wcześnie. Obudziłam Kingę i razem zrobiłyśmy śniadanie dla chłopaków. Wybrałyśmy im jakieś ciuchy i poszłyśmy się przygotować do wyjścia.
Zostawiłyśmy na stole kartkę dla dziewczyn i wyszłyśmy z hotelu ubrane w:
Ja:

















Kinga:

















Skierowałyśmy się do najbliższej galerii. Chodziłyśmy po sklepach z ubraniami, torebkami, butami, dodatkami i kosmetykami. Byłyśmy całe obładowane siatkami i torbami.
Postanowiłyśmy zjeść coś w Starbucksie. Zamówiłyśmy sobie szarlotkę i mrożoną kawę. Spędziłyśmy na jedzeniu jakieś 40 min. i właśnie zaczęłyśmy się zbierać. Zadzwonił mój telefon.
-tak Loui... skończyliście już?... To co się stało?-gdy usłyszałam odpowiedź, wszystkie torby wypadły mi z rąk.-Co?Jak to w szpitalu? Co się stało? ... Ale co mu jest?!Dobra, już jestem spokojna. Powiedz mi gdzie ten szpital a zaraz będziemy. ...Ok, dzięki. Będziemy za chwilkę.
-Co się stało?-zapytała Kinga zbierając torby z ziemi.
-Chłopcy są w szpitalu. Coś z Harrym ale nie chcą mówić nic więcej. Gadał, że tylko kontrolne badanie bo nic wielkiego się nie stało i, ze wszystko jest okej. Ale musimy tam pojechać.
Zadzwoniłam po taksówkę i poprosiłam aby  zawieźli nasze zakupy do hotelu i wnieśli do pokoju na dachu.
Tym czasem my już biegłyśmy korytarzem szpitalnym.
-Przepraszam... gdzie tutaj znajdę Harrego Stylesa?-zapytałam dysząc.
-Przeprasza, ale nie możemy udzielać takich informacji nieznajomym.-odpowiedziała starsza blondynka.
-Jestem jego dziewczyną! . Czy pani nie ogląda telewizji?!-naskoczyłam na staruszkę.
-Przepraszam. W takie razie na końcu korytarza w prawo. Sala numer 17.
Szybko pobiegłam w tamtą stronę. Jak dobrze, że nie mam na sobie szpilek.
Wpadłam na salę szpitalną. Harry siedział na łóżku.
-Dzięki Bogu. Harry coś ty narobił?-wypaliłam-Nie ważne na razie. Jak się czujesz?
-Już lepiej kochanie. Nie denerwuj się tak. Nic mi nie jest.
Chwyciłam wacik pielęgniarki i zaczęłam opatrywać ranę na policzku. Następnie wzięłam lód i przyłożyłam do jego krwawiącego nosa. Przytuliłam się do Loczka.
-Jejku skarbie co ty wykombinowałeś. Mam nadzieję, że się potem dowiem.-wyszeptałam mu do ucha i pocałowałam lekko w krwawiący policzek.
-Będę mogła zabrać go już do domu-zapytałam tym razem głośno wstając z jego kolan.
-Tak. Ale trzeba będzie się nim opiekować. Mogą zdarzyć się zawroty głowy i krwawienie z nosa. nie wskazany jest na razie wysiłek fizyczny.
-Dobrze. O opiekę proszę się nie martwić. Damy sobie radę.
-No to jesteście już wolni. I na przyszłość panie Styles proszę nie szaleć tak dla ukochanej.-powiedziała puszczając oczko i wychodząc.
Chłopak zmieszał się.
Co?? Jak dla ukochanej. Czy ja o czymś nie wiem albo jest ktoś inny. Dowiem się wszystkiego w domu.
----------------------
Jak się podoba ?

8 komentarzy:

  1. Kto Ci dał takie pozwolenie żeby kończyć w takim momęcie ja się pytam?! Roździał boski! Oby następny był już niedługo... Koocham twój bloog;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe z kim się pobił... pewnie z Niallem;( Mam nadzieję, że niedługo następny;** Oby to nie był Niall;// Paa.;D.;).;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3 + Boskie stylówki (a przede wszystkim ta pierwsza , I WANT *___*) czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. [SPAM]
    http://onedirection-opowiadaniee.blogspot.com/
    http://onedirection-opowiadaniebyklaraii.blogspot.com/ - wpadniesz pokomentujesz ? ; > Będziemy wdzięcze .

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś chyba nienormalna... Harold NIGDY nie pobił by Nialla. Sądzę, że pobił się z kolesiem z który prowadził wywiad, pewnie powiedział coś na Viki;D a on stanął w jej obronie.:D..;* Bo to, że niby z kochanym Niallem się pobił to czysty bez sens i głupota;.P

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny <3 szybko dodawaj następny , bo teraz są dni wolne ;P

    OdpowiedzUsuń